Ostatnie pożegnanie Leonarda Pietraszaka rozpocznie się 7 lutego o godz. 12.00 w Katedrze Farnej w Bydgoszczy - przekazał Związek Artystów Scen Polskich. O godz. 13.00 nastąpi przejście na Cmentarz Starofarny. Wybitny aktor znany m.in. z niezapomnianych ról w "Vabanku" i "Czarnych chmurach", zmarł w środę. Miał 86 lat.

W czwartek ZASP poinformował, że warszawskie pożegnanie Leonarda Pietraszaka odbędzie się w sobotę o godz. 13 w Kościele Środowisk Twórczych. Przekazał również prośbę od najbliższych Leonarda Pietraszaka. "W związku z późniejszym terminem pogrzebu, rodzina prosi, aby zamiast kwiatów dokonać wpłaty na rzecz Domu Artystów Weteranów w Skolimowie do puszek wolontariuszy, którzy obecni będą na mszy świętej" - czytamy w komunikacie. 

W Bydgoszczy, w związku ze śmiercią wybitnego aktora Leonarda Pietraszaka, honorowego obywatela miasta, w ratuszu wystawiona została księga kondolencyjna. Swój wpis mogą złożyć wszyscy, którzy chcą pożegnać zmarłego artystę i przyjaciela miasta.

Księga kondolencyjna jest wystawiona w ratuszu, przy wejściu od Starego Rynku. Na kartach księgi mogą wpisać się wszystkie osoby, które chcą pożegnać znakomitego artystę i przyjaciela Bydgoszczy. Księga jest dostępna w dni powszednie w godzinach 8-20, do dnia pogrzebu.

Leonard Pietraszak był wybitnym aktorem teatralnym i filmowym. Stworzył niezapomniane role w wielu kultowych polskich produkcjach. Ogromną sympatię wielu pokoleń widzów zdobył m.in. jako doktor Karol Stelmach w "Czterdziestolatku", pułkownik Krzysztof Dowgird w serialu "Czarne chmury", pułkownik Wareda w "Karierze Nikodema Dyzmy" czy Gustaw Kramer w "Vabanku" i "Vabanku II".

W dorobku Pietraszaka są też role w takich filmach i serialach jak m.in. "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Perła w koronie", "Rodzina Połanieckich", "Królowa Bona", "Trójkąt bermudzki" czy "Złoto dezerterów".

W 2021 r. Pietraszak i jego żona Wanda przekazali Muzeum Okręgowemu im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy kolekcję malarstwa młodopolskiego złożoną z kilkudziesięciu obrazów. Dzieła prezentowane są na nowo otwartej wystawie stałej "Jan Stanisławski i jego czasy". Na kolekcję przekazaną muzeum składa się pięć obrazów Jana Stanisławskiego i 52 jego uczniów, prezentowaną w obszernej sali zabytkowego gmachu muzeum.

"Skracał dystans bardzo szybko"

Będę pamiętał go z ekranu, ze wszystkich wspaniałych kreacji, natomiast bardziej będę pamiętał to, co przeżyliśmy razem w domu u niego. Różne wieczorne rozmowy, anegdoty, przede wszystkim o teatrze, ale też z planu filmowego, zapach i smak whisky, którą uwielbiał...  - mówił w Radiu RMF24 Tomasz Pietraszak, którego wujem był Leonard Pietraszak. On przede wszystkim czuł się aktorem teatralnym. Dla niego ten zawód to były właśnie deski sceniczne, możliwość występowania w teatrach - dodał. 

Każdy, kto miał okazję go poznać, wiedział, że skraca dystans bardzo szybko. W ogóle nie było jakiejś bariery, że to jest wielki aktor - podkreślał gość Radia RMF24. Był wesoły, zawsze uśmiechnięty, otwarty na kontakt - wspominał. 

Zawadzka o Pietraszaku: Był fachowcem

Jak podkreśliła w rozmowie z PAP aktorka Magdalena Zawadzka, Pietraszak zapisał się w jej życiu "jako uroczy kolega", z którym spędziła wiele lat w pracy - m.in. na planie serialu "39 i pół", w Teatrze Ateneum i w Och-Teatrze.

Za każdym razem, co zabawne, graliśmy parę małżeńską. Jego żona nawet się z tego śmiała, że jesteśmy etatową parą małżeńską. Cóż, mogłam polegać na jego serdeczności, przemiłej koleżeńskości. Trudno to nazwać przyjaźnią, bo nie widywaliśmy się bez przerwy poza pracą. Ale serdeczną koleżeńskością. Wiedziałam, że jest to człowiek, który o mnie dobrze myśli i pamięta i że jestem zapisana miłymi zgłoskami w jego pamięci - wspomniała.

Był - trudno mówić był, bo to jest dopiero chwila, gdy się z tym oswajam - znakomitym, wszechstronnym aktorem. I komedia, i tragedia, i piosenka kabaretowa. W ogóle pięknie śpiewał, więc nie było mu to wszystko obce. Był przede wszystkim bardzo sumiennym, wspaniałym aktorem, z klasą, z wdziękiem, z osobowością i z ogromnym talentem. To, co ważne, on ten swój zawód umiał wykonywać. Był fachowcem, a nie amatorem od przypadku do przypadku. Wszystko to, co zrobił w swoim życiu dla nas, widzów, było wybitnie profesjonalne. To jest rzadkość w obecnych czasach - zaznaczyła Zawadzka.