​Po rzepakowych na dobre ruszyły żniwa zbożowe. W rodzinnym gospodarstwie braci Kańczugowskich na początek skoszonych zostanie 25 hektarów pszenicy.

Jaki plon? To wielka niewiadoma. Kombajn ruszył na pole w Piotrawinie w gminie Jastków. Susza - jak wpłynęła na zboże?

Ile ton przy tych warunkach, które były, ciężko nam liczyć na to, że będziemy zadowoleni - nie ukrywa jeden z braci - Łukasz. Dobrze, jeśli będzie osiem ton - dodaje.

Czyli teraz taka wielka niewiadoma? Kombajn jedzie, czekacie z przyczepami. Za chwilę się okaże i teraz są największe emocje? - dopytywał rolników dziennikarz RMF FM.

Największe emocje będą, jak będziemy to zboże ważyli. Wtedy będzie wiadomo jak jest, wtedy będziemy mogli wyciągnąć wnioski czy popełniliśmy jakieś błędy. Przemyśleć sprawę, co poszło nie tak, oczywiście nie licząc pogody, bo na to nie mam wpływu- mówi Łukasz.

Co w kabinie kombajnisty?

Jedziemy z prędkością 4 km/h. Do wykoszenia 25 ha, potrzeba na to około 8 godzin - mówi pan Piotr. Na wyświetlaczu widać pierwsze parametry zboża. Pokazuje 11,4 proc. wilgotności. Norma jest 14,5 proc. - mówi kombajnista. Efekt suszy? 

Ładnie słoneczko grzeje, swoje robi - mówi pan Piotr. Pierwsze dwie przyczepy zapełniają się ziarnem. Około 7 ton z hektara i 30 arów. W środku łanu powinno być lepiej.

Co zrobiła susza?

Na wiosnę na pewno zredukowała rozkrzewienie, bo widać, że jest troszkę rzadsze, niż powinno być - mówi kombajnista Piotr. Marzec, kwiecień tu zabrakło wody do rozkrzewiania. Później, w momencie nalewania się ziarna, też było gorąco i brakowało wody. Wegetacja przyśpieszyła. Ziarno jest gorsze. Co najwyżej średniej jakości - tak to wygląda z perspektywy kabiny kombajnu  - dodaje.  

Część pola skoszona, ale została słoma

Nie zbieramy słomy, ponieważ ona zawiera minerały, substancje, które powinny zostać na polu, jeżeli nie dajemy obornika - mówią bracia Kańczugowscy.

Jak podkreśla jeden z braci, teoretycznie słomę można sprzedać, jednak jest to całkowicie nieopłacalne. Koszt sprasowania jednej beli to około 70 zł, a sprzedać można ją za maksymalnie 50 zł. 

Dodatkowo musielibyśmy uzupełnić to nawozami, a słoma rozkłada się i daje próchnicę glebie. Większy pożytek, żeby zostawić - mówi Michał Kańczugowski .

Pierwsze przyczepy zjeżdżają do hali magazynowej

Chwila prawdy, zboże skoszone i wysypane w magazynie. Teraz można się dokładniej przyjrzeć ziarnu. Ziarno jest typowo paszowe - mówi Michał. Liczyliśmy na konsumpcyjne, ale widać, że jest takie mętne, czyli typowo paszowe ziarno- dodaje.

Ewidentny efekt suszy. Gorsza jakość, ponieważ w odpowiednim czasie nie było wody. Tragedii jednak nie ma, przy tych warunkach mogło być znacznie gorzej - mówi Michał.

Po ile paszowe? - Po około 1300 zł na dzień dzisiejszy, gdyby była konsumpcyjna byłoby około 200 zł droższe za tonę. Robi różnicę na pewno te 200 zł. Jedna przyczepa 10 ton i 2 tysiące więcej. Na 10 przyczepach już 20 tys. złotych różnicy.