Odwierty w Walimiu na Dolnym Śląsku nie potwierdziły istnienia podziemnych tuneli z okresu drugiej wojny światowej. Dziś zbadano trzy miejsca. Ciężki sprzęt wykonał w sumie sześć odwiertów. W żadnym nie trafiono na pustkę. To kolejny etap poszukiwań podziemnego miasta. Miejsca do odwiertów wskazano na podstawie badań georadarem.

Ciężki sprzęt sprawdził dziś trzy miejsca. Wykorzystano wiertnicę, która pozwala na prace do głębokości czterdziestu metrów. Sprawdzono teren. gdzie zdaniem prezesa Stowarzyszenie Riese, Krzysztofa Szpakowskiego powinny istnieć podziemne tunele kolejowe.

Trzy odwierty wykonano między innymi w okolicach cmentarza w Walimiu. Po kilkudziesięciu minutach wiercenia z otworów zaczęła sączyć się woda. - Tam jeżeli występują tunele, to są one całkowicie zalane. Robi się błoto. Nie ma możliwości wpuszczenia kamer, żeby był jasny i wyraźny obraz - mówi Krzysztof Kwiatkowski. Podobnie było w drugim miejscu wyznaczonym do weryfikacji. Mniejsze problemy sprawił trzeci odwiert. Po kilkudziesięciu minutach pracy maszyna dotarła jednak na maksymalną głębokość. Po drodze na nic nie trafiono.

Pracom przyglądali się dziś przedstawiciele starostwa, policji, straży pożarnej, konserwatora zabytków i sam odkrywca tuneli. W czasie wierceń na miejscu pojawili się także Piotr Koper i Andreas Richter, odkrywcy "złotego pociągu". To na podstawie badań wykonanych georadarem wypożyczonym od tych poszukiwaczy Krzysztof Szpakowski wspólnie ze starostwem potwierdzał swoje odkrycie.

Dalszych badań na razie nie będzie. Miejsca, w których mają być kolejne części podziemnego miasta leżą na terenach należących do Lasów Państwowych. Starostwo powiatowe w Wałbrzychu nie otrzymało zgody na prowadzenie tam prac.

W środę zbierze się sztab kryzysowy, który oceni efekt prac. Na spotkaniu powinny zapaść decyzje czy dalej prowadzić poszukiwania.