"Dzisiejszy konkurs był mocno zwariowany" - przyznał najlepszy w ekipie biało-czerwonych Kamil Stoch w rozmowie z reporterem TVP po zawodach drużynowych w skokach narciarskich na mamucie w Vikersund. Polska zajęła drugie miejsce.

W konkursie zwyciężyła Norwegia, a na trzeciej pozycji uplasowała się Słowenia. Oprócz gospodarzy, każdej z ekip przydarzały się słabe próby, a blisko lądowali nawet doświadczeni zawodnicy.

Byłem zaskoczony tym, że ktoś lądował po 150 m i to wystarczało na drugie, trzecie miejsce - podkreślił trzykrotny mistrz olimpijski.

Oceniając swoje sobotnie skoki Stoch przyznał, że pierwszy na 206 m nie był dobry.

Pierwszy zawaliłem, był mocno spóźniony, ale w drugim już wszystko było dobrze. To był trudny konkurs, trzeba się było mocno koncentrować - dodał.

W niedzielę w Vikersund zostanie rozegrany indywidualny, ostatni konkurs cyklu Raw Air. Prowadzący w nim Stoch ma 55,7 pkt przewagi nad Norwegiem Robertem Johanssonem. Tego dnia Polak może sobie zapewnić także triumf w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata. Wystarczy, że przed kończącymi sezon zawodami w Planicy będzie miał 200 pkt przewagi nad Richardem Freitagiem. Obecnie wyprzedza Niemca o 245 pkt.

(m)