"Pierwszy skok w dzisiejszym konkursie to katastrofa. Był totalnie spóźniony, odbiłem się z buli" - powiedział lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Kamil Stoch, który w konkursie w Pjongczangu zajął trzecie miejsce.

Drugi był już zdecydowanie lepszy, normalny. Taki, jaki chciałbym oddawać zawsze - przyznał zawodnik z Zębu w rozmowie z TVP Sport.

Lider pucharowej klasyfikacji dodał, że warunki atmosferyczne w środę rzeczywiście sprawiały trochę problemów, ale musieli się z nimi zmierzyć wszyscy, nie tylko on. Na pytanie, czy w walce o "Kryształową Kulę" najgroźniejszym rywalem będzie zwycięzca środowych zawodów Stefan Kraft, Stoch podkreślił, że postawa Austriaka nie jest dla niego zaskoczeniem. On od pewnego czasu rzeczywiście skacze bardzo dobrze, ale groźnych rywali jest więcej. Przecież nasz zespół też jest w czołówce. Teraz nie ma sensu oglądać się na rywali, tylko dobrze robić swoje.

Zapytany o to, czy miał możliwość zwiedzenia okolic Pjongczangu, Stoch powiedział, że wolne przedpołudnie poświęcił na sen i regenerację organizmu. Gdy jestem z żoną na urlopie, lubimy zwiedzać, poznawać ludzi. Ale zawody to moja praca, nie ma czasu na rozrywki. 

(mal)