Justyna Kowalczyk wygrała 79. edycję norweskiego 54-kilometrowego maratonu narciarskiego Birkebeinerrennet. Polka zdominowała rywalizację pań. Druga Szwedka Britta Johansson Norgren na mecie w Lillehammer pojawiła się ze stratą 4.14,9. Trzecia była Japonka Masako Ishida - 5.03,5 straty. Kowalczyk nadała ostre tempo już na początku biegu i pokonała samotnie trasę w swoim triumfalnym marszu - komentują norweskie media.

Justyna Kowalczyk wygrała 79. edycję norweskiego 54-kilometrowego maratonu narciarskiego Birkebeinerrennet. Polka zdominowała rywalizację pań. Druga Szwedka Britta Johansson Norgren na mecie w Lillehammer pojawiła się ze stratą 4.14,9.
Trzecia była Japonka Masako Ishida - 5.03,5 straty. Kowalczyk nadała ostre tempo już na początku biegu i pokonała samotnie trasę w swoim triumfalnym marszu - komentują norweskie media.
Justyna Kowalczyk /PAP/Grzegorz Momot /PAP

Wśród mężczyzn najlepszy był Martin Johnsrud Sundby - 2:20.53,6. Norweg już wcześniej zapewnił sobie triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i mógł zrezygnować ze startu w odbywającym się równolegle finale PŚ w Quebecu. Drugi jego rodak Petter Eliassen był wolniejszy o 46 s.

Bieg nazywany przez Norwegów "Birken" rozgrywany jest od 1932 roku na trasie z Rena do Lillehammer o długości 54 kilometrów. Na tym historycznym odcinku w roku 1206, podczas wojny domowej, dwaj rycerze ze straży przybocznej króla Sverrego, należący do ugrupowania Birkebeinere, uciekali z dwuletnim następcą tronu Hakonem Hakanssonem, który był królem Norwegii w latach 1217-63. Dlatego, dla zachowania tradycji, jednym z wymogów startu w biegu jest plecak o wadze 3,5 kilograma symbolizujący wagę małego księcia.

Maratony mają długą tradycję, jednak cykl Ski Classics do życia powołano w 2011 roku. W wyścigach zawodowcy startują razem z amatorami. Wśród uczestników nie brakuje narciarzy mających doświadczenie w rywalizacji na tradycyjnych dystansach.

To trzecie zwycięstwo Kowalczyk w zaliczanych do niego zawodach. W 2015 roku wygrała Bieg Wazów, a w 2016 Arefjaellsloppet. W drugiej z tych imprez, rozgrywanej w Szwecji na dystansie 55 km, wystąpi 25 marca.

Podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego wierzy, że dzięki maratonom lepiej przygotuje się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. W Korei Południowej najważniejszą dla niej konkurencją będzie 30 km "klasykiem".

Norweskie media: Kowalczyk pokonała samotnie trasę w triumfalnym marszu

Zwycięstwo Justyny Kowalczyk nazwane zostało przez norweskie media jako "solidne jak ze stali"  i "radosny triumf w pełnym słońcu".

"Kowalczyk nadała ostre tempo już na początku biegu, a kiedy je jeszcze podkręciła to już żadna z rywalek nie mogła się przy niej utrzymać. W ten sposób polska biegaczka pokonała samotnie trasę w swoim triumfalnym marszu" - skomentował dziennik "Verdens Gang".
"Świetny bieg i wspaniała atmosfera" - powiedziała Kowalczyk na mecie w rozmowie z telewizją NRK.

Norwescy dziennikarze podkreślili znakomity czas i ogromną przewagę polskiej biegaczki nad drugą Szwedką Brittą Johansson Norgren (strata 4.14,9) i Japonką Masako Ishidą (5.03,5).

"Kowalczyk szybko odskoczyła od swoich rywalek i uzyskała stalową wręcz kontrolę nad biegiem, kończąc go z przewagą ponad czterech minut nad Brittą Johansson. Wyraźnie było widać jak wielkie znaczenie miało to zwycięstwo dla tej roześmianej dziewczyny, której twarz promieniowała z podobną intensywnością jak świecące tego dnia słońce" - napisał lokalny dziennik "Gudbransdoelen Dagningen".

"Najlepsza Norweżka Astrid Oeyre Slind była dopiero czwarta ze stratą aż siedmiu minut do Kowalczyk" - dodała agencja NTB.

"Biegaczka Team Santander była po prostu świetna i nie dała żadnych szans rywalkom, przedzierając się przez norweskie góry na 54-kilometrowej trasie z Rena do Lillehammer w czasie dwóch godzin i 46 minut i wygrała w wielkim stylu" - skomentował portal narciarski langrenn.com.

W rywalizacji mężczyzn wygrał Martin Johnsrud Sundby, pomimo że najechał na niego skuter śnieżny, co spowodowało jego upadek na 20 kilometrów przed metą.

"Z ogromną szybkością na zjeździe pojawił się skuter i uderzył we mnie od tyłu. Tylko dzięki szczęściu nie zostałem dotkliwie poturbowany i złamałem tylko kijek" - powiedział Norweg, który w tym sezonie triumfował w klasyfikacji Pucharu Świata.

(mn)