"Nanga nie pobłaża... Trzecie wyjście w stronę dwójki i znowu przygoda. Podczas poręczowania poleciałem z urwaną liną, którą chwilę wcześniej zawiesiłem" - napisał na swoim profilu na Facebooku Adam Bielecki, który razem z Jackiem Czechem próbuje tej zimy dokonać pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat, jeden z dwóch niezdobytych jeszcze o tej porze roku ośmiotysięczników. Polski zespół ostatnio połączył siły z ekipą Baska - Alexa Txikona. W czasie, kiedy doszło do wypadku, Adam Bielecki wspinał się z Włochem - Daniele Nardim.

Pomimo długiego lotu nic groźnego mi się nie stało, chociaż trochę poturbowałem prawą dłoń. Siedzimy w bazie, liżemy rany, śledzimy prognozy i zastanawiamy się co dalej - pisze Adam Bielecki na Facebooku. Do wypadku doszło na wysokości około 5800 metrów, podczas poręczowania drogi do obozu drugiego. Bielecki wspinał się wówczas z Włochem Daniele Nardim. Na szczęście Daniele asekurował mnie drugą liną - relacjonuje Polak. Po 80-metrowym locie i upadku, w wyniku którego Bielecki na szczęście nie odniósł żadnych poważnych obrażeń, dwójka zdecydowała, że schodzi do bazy. W bazie jest również towarzyszący Bieleckiemu Jacek Czech.

"W górze" pozostali natomiast Alex Txikon i Pakistańczyk Ali Sadpara. Po południu zespół poinformował, że udało mu się zaporęczować drogę do podstawy ściany Kinshofera, czyli do wysokości około 6050 metrów, gdzie pozostawili depozyt sprzętu i jedzenia. Plan na czwartek to założenie obozu drugiego na wysokości 6200 metrów.

W tym roku pod Nanga Parbat działa aż 5 wypraw, które dokonać chcą historycznego pierwszego zimowego wejścia na ten ośmiotysięcznik. W aż 3 tegorocznych ekspedycjach udział biorą Polacy. O postępach pozostałych ekip informowaliśmy szeroko wczoraj.