Wisła pilne szuka śniegu. Za dwa tygodnie mają się tam odbyć zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich, przyjazd zapowiedziała cała światowa czołówka, a na razie w Beskidach nie ma ani śniegu, ani mrozu.

Prognozy nie są dla organizatorów pomyślne, bo w najbliższych dniach sytuacja się nie zmieni. Tymczasem na części skoczni brakuje jeszcze co najmniej kilkunastu centymetrów ubitego śniegu.

W tej chwili rozważane są trzy warianty. Pierwszy to użycie ciekłego azotu, który schładza wodę i dzięki temu wytwarza się sztuczny śnieg. Drugi sposób to maksymalne schłodzenie wody dostarczanej do armatek śnieżnych z pobliskiego potoku. Trzecie rozwiązanie to dowożenie śniegu - około 10 ciężarówek miałoby przywieźć biały puch z Zakopanego.

Za 11 dni szef Pucharu Świata musi dostać od organizatorów ostateczną odpowiedź, czy konkurs uda się w Wiśle zorganizować.

(edbie)