Organizatorzy finałowych zawodów Pucharu Świata w biegach narciarskich w szwedzkim Falun ugięli się pod presją i zdecydowali się zmienić trasę dzisiejszego prologu. Zawodniczki zapowiedziały bowiem bojkot zawodów, twierdząc, że trasy są zbyt niebezpieczne. Dziś odwołały strajk. Justyna Kowalczyk wciąż nie wie jednak, czy stanie na starcie. Decyzję podejmie w ostatniej chwili.

Jak powiedział dziennikarzowi RMF FM Kubie Wasiakowi Rafał Węgrzyn ze sztabu polskiej biegaczki, Kowalczyk jeszcze nie podjęła decyzji. Wprowadzone zmiany nie do końca satysfakcjonują Justynę - mówił.

Polka podejmie decyzję tuż przed biegiem. Po godzinie 13 odbędzie się oficjalny trening, więc zawodniczka będzie mogła sprawdzić, jak teraz wygląda trasa prologu.

Organizatorzy zmodyfikowali trasy pod presją zawodniczek. Właściwie cała czołówka Pucharu Świata twierdziła, że trasy są zbyt niebezpieczne. Na czwartkowych treningach doszło do wielu upadków, zwłaszcza na stromym zjeździe z ciasnymi zakrętami. Kowalczyk złożyła protest razem z innymi biegaczkami. Oświadczyła, że na tak niebezpiecznych trasach nie wystartuje.

Początkowo organizatorzy nie chcieli nic zmieniać - dopuszczali jedynie możliwość lepszego zabezpieczenia już istniejących tras. Dziś rano doszło jednak do decydującej narady. Po niej działacze FIS oświadczyli, że modyfikują trasę - m.in. wykluczają z niej kontrowersyjny zjazd. To zadowoliło biegaczki, które odwołały strajk i zdecydowały się wystartować.