"Mecz z Ukrainą na turnieju w Kijowie przegraliśmy przez niepotrzebne kary i grę w osłabieniu, w grze 5 na 5 byliśmy równorzędnym rywalem. Ale nie spuszczamy głów, chcemy iść do przodu" - mówi RMF FM Przemysław Odrobny, bramkarz hokejowej reprezentacji Polski, która w Kijowie nie zdołała awansować do drugiej rundy kwalifikacji olimpijskich. O zmianie trenera w swoim klubie - drużynie mistrzów Polski, Ciarko PBS Bank Sanok - mówi: "Ta zmiana musi wpłynąć na nas dobrze, inaczej sobie tego nie wyobrażamy. Przed Pucharem Kontynentalnym możemy dostać dodatkowy bodziec, żeby się wykazać".

Edyta Bieńczak: Z turnieju w Kijowie wróciliście do zupełnie nowej rzeczywistości. Kiedy byliście na Ukrainie, pojawiła się dość niespodziewana wiadomość, że Milan Stasz zrezygnował z trenowania sanockiego zespołu, a jego miejsce zajmie były trener między innymi reprezentacji Słowacji do lat 20 Sztefan Mikesz. Mieliście sygnały, że szykuje się taka zmiana?

Przemysław Odrobny: Nic nie wskazywało wcześniej na to, że szykuje się jakakolwiek zmiana trenera, że trener Stasz jest dogadany w taki sposób, że będzie mógł w trakcie sezonu zmienić klub. Mam nadzieję, że współpraca z nowym szkoleniowcem będzie się dobrze układać.

O Sztefanie Mikeszu słychać głosy, że jest bardzo wymagającym trenerem.

I bardzo dobrze. Jeżeli jest wymagający, to dobrze dla drużyny, podniesie to może jeszcze nasz poziom sportowy.

Na turniej w Kijowie wyjechało ośmiu zawodników z naszego klubu, trenowaliśmy ostro 15 dni. Myślę, że nie mamy się czego obawiać, że mocniejsza szkoła niż trenerów Zacharkina i Bykowa nie wchodzi w grę.

Współpraca z trenerami układa się wam w ostatnich miesiącach pechowo. Najpierw, już po tym, jak zdobyliście mistrzostwo Polski, odszedł Marek Ziętara. Teraz zrezygnował Milan Stasz. A za chwilę wyjeżdżacie do Norwegii, gdzie zagracie w Pucharze Kontynentalnym. Taka zmiana na ławce trenerskiej przed tak ważnymi meczami nie może chyba dobrze wpłynąć na zespół?

Musi wpłynąć dobrze, wpłynie dobrze - tego jesteśmy pewni, inaczej sobie tego nie wyobrażamy. Mamy nadzieję, że ta współpraca od samego początku zacznie się układać bardzo dobrze, będziemy się rozumieć, w szatni, na lodzie. Patrzymy w przyszłość pozytywnie. I myślimy w ten sposób, że możemy dostać jakiś dodatkowy bodziec, żeby się wykazać, a trafia to akurat na taki turniej.

Wróćmy jeszcze na moment do Kijowa. Awansu do drugiej rundy kwalifikacji nie udało się wam wywalczyć. Porażka 1:5 w decydującym meczu z Ukrainą. Ty oglądałeś to spotkanie z boksu. Jak z tej perspektywy oceniłbyś występ naszego zespołu? Czego zabrakło do zwycięstwa?

Myślę, że jednym z aspektów, przez które przegraliśmy, była gra w osłabieniu, strzelili nam w takich momentach cztery bramki. Jak powiedział nam trener, zrobiliśmy kilka nierozważnych kar w tercji neutralnej i w tercji ataku i jeszcze kilka kar, niepotrzebnych, głupich, których można było uniknąć. Myślę, że przez to przegraliśmy ten mecz. W grze 5 na 5 byliśmy dla Ukrainy równorzędnym rywalem.  Było widać, że jesteśmy dobrze natrenowani, najeżdżeni. Od pierwszych minut graliśmy to, co mieliśmy grać. W pierwszej tercji mieliśmy przewagę, ta gra nie wyglądała tak jak w drugiej i trzeciej tercji, mieliśmy to wszystko bardziej pod kontrolą. No a później te kary zdecydowały o tym, jaki był ostateczny wynik.

Ale nie spuszczamy głów. Jesteśmy nastawieni na dalszą ostrą pracę. Mieliśmy zebranie z trenerami, wyciągnęli z tego turnieju wnioski. Jesteśmy zmotywowani, chcemy iść do przodu. Musimy patrzeć na to z uśmiechem na twarzy i z optymizmem. Wiadomo, że po meczu chwilowo głowy były spuszczone i wszyscy mieli miny nietęgie, bo mieliśmy ten mecz wygrać i z takim nastawieniem wychodziliśmy na lód. Ale trzeba dalej ostro trenować i liczyć na to, że efekty przyjdą jak najszybciej.

Gdybyś miał porównać pracę kadry z kwietniowych MŚ Dywizji IB w Krynicy z tym, co się działo w Kijowie, to co się zmieniło?

Wszystko wygląda inaczej. Treningi wyglądają całkiem inaczej, przygotowanie mentalne drużyny wygląda całkiem inaczej, odprawy przedmeczowe są specyficzne. Cały czas skupiamy się na nastawieniu, na tym, żeby być optymistami - uśmiech na twarzy i idziemy do przodu. Poczekajmy na jakiś większy krok, który uda nam się zrobić, i wtedy powiemy, że jest dobrze.

Z Ukraińcami spotkacie się znowu w kwietniu przyszłego roku na MŚ. Dla nich to będzie szansa na powrót na zaplecze Elity, dla was - również na rewanż. Uda się wymazać z pamięci tą kijowską porażkę?

Oczywiście. Jestem pewny, że na mistrzostwach świata uda nam się wygrać i awansować do wyższej grupy. Stać nas na zwycięstwo z Ukrainą. W tym momencie można powiedzieć tak: tym lepiej, że już z nimi zagraliśmy, byli w najmocniejszym możliwym składzie. Nie udało nam się teraz, ale nie spuszczamy głów i zrobimy wszystko, żeby na mistrzostwach świata wygrać.