Justyna Kowalczyk przeszła jak burza przez zawody w sprincie techniką klasyczną w ramach Pucharu Świata w biegach narciarskich w Davos. Po zwycięstwie w eliminacjach, biegu ćwierćfinałowym i półfinale, fantastycznie pobiegła także w starciu finałowym. Dotarła na metę jako pierwsza i umocniła się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.

W finale Polka uzyskała czas 3.56,0 i wygrała z Norweżką Marit Bjoergen o 2,8 sekundy. Trzecia była Finka Anne Kylloenen, której strata wyniosła już 6 sekund.

Bieg finałowy był dla Kowalczyk najlepszym podsumowaniem kilku godzin rywalizacji. Liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata była dziś niepokonana. Najpierw wywalczyła najlepszy wynik w eliminacjach, a później wygrała także swoją serię ćwierćfinałową. Do finału dotarła natomiast po półfinałowym zwycięstwie nad Kylloenen i Szwedką Idą Ingemarsdotter.

Najważniejszy sprawdzian przed Val di Fiemme

Występ w Szwajcarii to dla Kowalczyk próba generalna przed zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami świata w Val di Fiemme. Już w czwartek będzie walczyć we Włoszech właśnie w sprincie techniką klasyczną.

Wcześniejszych zmagań w Pucharze Świata Polka nie wspomina natomiast dobrze. Przed niespełna dwoma tygodniami w Soczi po raz pierwszy od prawie pięciu lat nie zdołała przebrnąć w sprincie przez eliminacje. Dzień później nie ukończyła z kolei biegu łączonego. Jak tłumaczyła, zdecydował o tym zły wybór nart.

Mimo tych wpadek, mistrzyni olimpijska z Vancouver pewnie zmierza po czwartą Kryształową Kulę. Przed zawodami w Davos druga w klasyfikacji generalnej PŚ Norweżka Therese Johaug traciła do niej 425 punktów. Siódma była natomiast Bjoergen, której strata do Polki wynosiła już 810 punktów.

(MRod)