„Prezent pod choinkę? To wcale nie jest takie proste. Największy problem, żeby coś mi kupić, mają moi najbliżsi” – mówi Justyna Kowalczyk, która święta spędzi z rodziną w Kasinie Wielkiej. Mistrzyni olimpijska przyznaje, że właśnie bycie z rodziną, jest dla niej najlepszym podarunkiem.

Kowalczyk wróciła do Polski na święta z Kanady, gdzie dwukrotnie stawała na najwyższym stopniu podium. Kiedy przyjeżdżam do domu po ciężkim zgrupowaniu to padam na kanapę. Jednak - tak naprawdę - najlepiej regeneruje mnie samo przebywanie w rodzinnym domu. Mam dużą rodzinę i bycie z nimi to dla mnie duży relaks i fajny czas. Poza tym, gdy jestem w domu, mam lekkie treningi, które są dla mnie czymś relaksującym - napisała mistrzyni olimpijska na swoim blogu. 

Przyznała również, że powrót do Kasiny Wielkiej po kilkutygodniowej nieobecności, to także szansa, by nadrobić zaległości w różnych dziedzinach życia. Dużo czasu w roku spędzam poza domem, więc kiedy jestem w kraju, to lubię pooglądać polską telewizję. To sprawia mi przyjemność. Wyraźnie widać, że abym mogła się zrelaksować, nie potrzebuję nie wiadomo czego, a raczej małe i proste rzeczy - podkreśliła zawodniczka.

Kowalczyk nie ukrywa, że świąteczne zakupy robi na ostatnią chwilę, bo przed świętami nie ma czasu. Czasami jakiś drobiazg wpadnie mi w oko, ale te zasadnicze upominki są kupowane przeze mnie na kilka dni przed świętami. Wiem, że moja rodzina ma zawsze z tym problem. Właściwie wszystkie rzeczy materialne mogę sobie przecież kupić, a jednak coś fajnego dostaję w prezencie. Natomiast w święta przede wszystkim zawsze proszę o zdrowie dla siebie i najbliższych - zaznaczyła trzykrotna zdobywczyni Pucharu Świata w biegach narciarskich.

Do rywalizacji Kowalczyk wróci 29 grudnia, kiedy w Oberhofie rozpocznie się Tour de Ski. W klasyfikacji generalnej PŚ (po 8 z 28 zawodów) Polka wyprzedza Amerykankę Kikkan Randall i Norweżkę Marit Bjoergen.