"Marit Bjoergen miała lepiej przygotowane narty, dlatego wygrała" - oceniła Justyna Kowalczyk, która w biegu na 30 km w Oslo zajęła drugie miejsce. Polka przyznała, że raczej nie ma już szans na zdobycie czwartej Kryształowej Kuli. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego do Norweżki traci już 138 punktów, a do końca sezonu pozostały tylko cztery starty.

Justyna Kowalczyk powiedziała po biegu na 30 km w Oslo, że Norweżka miała zdecydowanie lepiej przygotowany sprzęt. Śnieg w Oslo jest specyficzny i Marit miała do niego dużo, dużo lepiej przygotowane narty. W połowie biegu po długim odcinku pod górę nastąpił trzykilometrowy zjazd, na którym po prostu szybko mi odjechała. To nie była ucieczka, jak mogło wyglądać, tylko jej o wiele lepszy ślizg - mówiła Kowalczyk.

Nie jest przyjemnym uczucie, kiedy rywalka ma o wiele lepiej przygotowany sprzęt i nie można nic na to poradzić - dodała.

Nasza biegaczka podkreśliła jednak, że jest zadowolona ze swojego startu. Nie licząc mistrzostw świata w ubiegłym roku, w Oslo od dziewięciu lat nie udało mi się zająć miejsca na podium. To jest mój pierwszy raz w PŚ w tym miejscu, więc to sukces - zaznaczyła.

Sytuację w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - drugie miejsce i 138 pkt straty do Bjoergen - Kowalczyk początkowo skomentowała wymijająco: Teraz już celebruję wiosnę i myślę głównie o kolanie, którego operacja odbędzie się w zaledwie trzy dni po zakończeniu sezonu w Falun. Na konferencji prasowej stwierdziła jednak, że raczej nie ma już szans na zdobycie Krysztalowej Kuli.

"Czułam się świetnie"

Marit Bjoergen po swojej wygranej mówiła, że czuła się świetnie. Już na początku biegu okazało się, że moje narty zostały rewelacyjne przygotowane na panujące warunki - skomentowała. Powiedziała, że taktyka na ten bieg była jasna: Norweżki chciały zmęczyć Polkę.

Wiedziałam, że Justyna będzie walczyć o punkty na lotnych premiach. Wygrała dwie pierwsze, lecz już wtedy zauważyłam, że się trochę zmęczyła. Kiedy niespodziewanie uzyskałam znaczną przewagę na zjeździe w połowie dystansu, postanowiłam dalej biec po swojemu, własnym tempem. Muszę przyznać, że był to mój najlepszy start na tym dystansie w całej mojej karierze - zauważyła.

Norweżka podkreśliła, że - mimo znacznej już przewagi w punktacji generalnej PŚ - nie jest jeszcze do końca pewna swojego triumfu. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w środę w Sztokholmie, gdzie będziemy rywalizować w sprincie. Mój organizm po wyczerpującej niedzieli będzie miał bardzo mało czasu na regenerację, a licząc z kwalifikacjami i finałem będą to przecież aż cztery biegi w krótkich odstępach. Moja rywalizacja z Justyną jeszcze się nie zakończyła - przyznała.

Do zdobycia pozostało 350 punktów

Zawodniczki jeszcze o 350 punktów mogą maksymalnie powiększyć swoje konto w narciarskim Pucharze Świata 2011/12. W środę w Sztokholmie sprintem techniką klasyczną rozpocznie się Finał Pucharu Świata, który rozgrywany jest na podobnych zasadach jak cykl Tour de Ski.

W tym biegu oraz w dwóch kolejnych, które odbędą się w Falun - 2,5 km techniką dowolną i 10 km techniką klasyczną - zwyciężczyni otrzyma 50 punktów, druga na mecie 46, a trzecia - 43. Do ostatniego etapu - biegu na dochodzenie na 10 km technika dowolną - zawodniczki przystąpią z zachowaniem różnic czasowych uzyskanych w trzech poprzednich startach. Ta, która linię mety minie jako pierwsza, otrzyma aż 200 pkt, za drugą lokatę przewidziano 160, a za trzecią - 120.

Kowalczyk na zniwelowanie straty ma zatem nikłe szanse. Nawet gdyby do końca sezonu była najszybsza we wszystkich biegach, to - jeśli Bjoergen będzie zajmować drugie miejsce - odrobi do niej ledwie 52 pkt.