"Wszystko przebiega książkowo. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku" - mówiła o swojej rehabilitacji Justyna Kowalczyk podczas konferencji prasowej w Centrum Olimpijskim. Tydzień temu nasza biegaczka przeszła zabieg artroskopii kolana w jednej z warszawskich klinik. Polka nie chciała zdradzić, jak długo zostanie w szpitalu. Przyznała jednak, że wielu rzeczy musiała nauczyć się od nowa. "Toaleta zajmuje mi teraz 30 minut. Wcześniej mieściłam się w trzech" - żartowała.

Justyna Kowalczyk po zabiegu artroskopii większość czasu spędza w łóżku. Po prostu się lenię - żartowała nasza mistrzyni. Szybko jednak dodała, że ma treningi ogólnorozwojowe na zdrowe partie ciała.

Podopieczna Aleksandra Wierietielnego nie chciała zdradzić, ile czasu potrwa rehabilitacja. Noga jest usztywniona. Wszystko zależy od tego, jak długo będą goiły się rany. Odpowiedź na to pytanie poznamy po wykonaniu szczegółowych badań. Plan treningowy będzie bardzo elastyczny. Będzie podporządkowany tylko i wyłącznie decyzjom doktora Śmigielskiego - tłumaczyła.

Trzykrotna zwyciężczyni Pucharu Świata śmiała się, że wielu rzeczy musiała nauczyć się na nowo. Zaskoczyło mnie wszystko, co się dzieje. Zwykła toaleta zajmuje mi teraz pól godziny, a nie trzy minuty. Staram się jednak dostosować do nowej sytuacji. Kule będą ze mną jeszcze przez chwilę. Nie zmienię tego, tego nie da się przeskoczyć - powiedziała.

Podczas konferencji prasowej w Warszawie Kowalczyk opowiadała także o swojej słabości do... pluszaków. Ostatnio dostałam pięknego osiołka od funkcjonariuszy z Poznania. Maskotka jest ubrana w oryginalne policyjne ciuchy. Siedzi sobie w moim samochodzie. A dzisiaj dostałam - dla odmiany - lwa - wyznała.

Kowalczyk z bólem kolana zmagała się ponad rok

Problemy z kolanem pojawiły się u Kowalczyk w czerwcu ubiegłego roku podczas zgrupowania w Zakopanem. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego - za zgodą lekarzy - postanowiła jednak wstrzymać się z decyzją o zabiegu. Operacja, przeprowadzona w trakcie przygotowań do nowego sezonu, mogłaby definitywnie przekreślić jej szanse na sukces.

Ból jednak nie chciał dać za wygraną. Problem ze zdwojoną siłą powrócił podczas Tour de Ski. Kolano strasznie spuchło i Kowalczyk musiała stosować okłady z lodu i brać leki przeciwzapalne. Istniało nawet ryzyko - do czego biegaczka przyznała się dopiero po zakończeniu sezonu - że wycofa się z turnieju.

Po testach, które przeprowadził doktor Śmigielski, okazało się, że operacja jest nieunikniona. Wówczas zawodniczka zdecydowała, że podda się zabiegowi, ale dopiero po zakończeniu zmagań w Pucharze Świata. Choć uraz dawał o sobie znać, Kowalczyk ukończyła sezon 2011/2012 na drugim miejscu, ustępując jedynie Marit Bjoergen. Jestem zadowolona z wyników w tym sezonie. Jestem sportowcem, nie bawię się w matematykę, nie prowadzę statystyk - skomentowała.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w maju Justyna Kowalczyk rozpocznie przygotowania do kolejnego sezonu. Na początek będzie trenować na lodowcu Dachstein w Austrii.