Nad ranem doszło do drugiego, po masakrze w Barcelonie, ataku terrorystycznego w Hiszpanii. Od kul policji w nadmorskim kurorcie Cambrils zginęło tam 5 napastników. 7 osób, w tym policjant zostało rannych. Jedna z nich - kobieta - zmarła w szpitalu.

Nad ranem doszło do drugiego, po masakrze w Barcelonie, ataku terrorystycznego w Hiszpanii. Od kul policji w nadmorskim kurorcie Cambrils zginęło tam 5 napastników. 7 osób, w tym policjant zostało rannych. Jedna z nich - kobieta - zmarła w szpitalu.
Auto, którym jechali napastnicy, przewróciło się /JAUME SELLART /PAP/EPA

Hiszpańskie służby bezpieczeństwa poinformowały, że napastnicy, podobnie jak wcześniej w Barcelonie, wjechali samochodem w grupę ludzi. Pojazd przewrócił się. Kiedy napastnicy wydostali się z auta, zostali ostrzelani przez policję. Napastnicy mieli na sobie pasy, które przypominały tzw. pasy szahida. Okazało się jednak, że nie było w nich ładunków wybuchowych.

Obecnie sytuacja w mieście, odległym o ok. 120 km na południowy zachód od Barcelony, jest pod kontrolą. Służby bezpieczeństwa Katalonii wezwały jednak mieszkańców Cambrils, do pozostawania w domach.

Autonomiczny rząd Katalonii poinformował, że udaremniony atak w Cambrils jest powiązany z zamachem w Barcelonie. Oba ataki przeprowadzono "według tego samego wzoru, jest między nimi związek" - powiedział regionalny minister spraw wewnętrznych Joaquin Forn w lokalnym radiu RAC1. Nie sprecyzował, co dokładnie łączy oba zamachy.

Forn potwierdził, że kierowca furgonetki, który w czwartek po południu wjechał w tłum na promenadzie Las Ramblas w centrum w Barcelony, nie został dotąd schwytany. 

Według policji zamachy w Cambrils i w Barcelonie wydają się być powiązane z wcześniejszym wybuchem w domu mieszkalnym w Alcanar, w którym zginęła 1 osoba. 

Jechał zygzakiem i taranował pieszych

Wczoraj  po południu co najmniej 13 osób zginęło, a ponad 130 zostało rannych w zamachu z użyciem furgonetki na zatłoczonej ulicy w Barcelonie. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (IS). Kierowcy pojazdu nie udało się dotychczas zatrzymać.

Kierowca wjechał na promenadę popularnej wśród turystów ulicy Las Ramblas, w centrum miasta i jadąc zygzakiem taranował wszystkie osoby, które znalazły się na jego drodze. Później opuścił samochód i uciekł pieszo.

Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Należąca do ISIS agencja prasowa Amaq poinformowała, że ataku dokonali "żołnierze Państwa Islamskiego". Nie podano jednak żadnych szczegółów, ani dowodów tego twierdzenia.

Dotychczas zatrzymano dwóch mężczyzn mających związek z zamachem,  ale okazało się, że żaden z nich nie był kierowcą furgonetki. Jeden z aresztowanych jest Marokańczykiem, a drugi pochodzi z Melilli, hiszpańskiej enklawy w Północnej Afryce.   

Polskie MSZ poinformowało MSZ wczoraj wieczorem,  że dotychczas nie potwierdzono, aby wśród poszkodowanych w zamachu znajdowali się obywatele RP. Konsulat Generalny RP w Barcelonie jest w stałym kontakcie z centrum kryzysowym oraz policją i weryfikuje wszelkie informacje dotyczące poszkodowanych obywateli polskich. MSZ uruchomiło specjalną infolinię dla osób chcących uzyskać bliższe informacje: (22) 523 86 04.



(mpw)