Skandal wokół szokujących informacji o braku reakcji patroli wojskowych w czasie serii zamachów terrorystycznych w Paryżu w listopadzie ubiegłego roku. Francuski tygodnik "Le Nouvel Observateur" ujawnia, że policjanci bezskutecznie błagali żołnierzy o pomoc.

Skandal wokół szokujących informacji o braku reakcji patroli wojskowych w czasie serii zamachów terrorystycznych w Paryżu w listopadzie ubiegłego roku. Francuski tygodnik "Le Nouvel Observateur" ujawnia, że policjanci bezskutecznie błagali żołnierzy o pomoc.
Policja na miejscu zamachów w Paryżu / Malte Christians /PAP/EPA

Po zaatakowaniu przez uzbrojonych w kałasznikowy terrorystów sali koncertowej Bataclan, policjanci błagali o wsparcie żołnierzy z patroli wojskowych, którzy mieli ze sobą karabiny automatyczne.

Teoretycznie broń miała właśnie chronić mieszkańców Paryża przed zamachami. Żołnierze dostali jednak zakaz interweniowania, przez co prawdopodobnie znacznie wzrosła liczba zabitych zakładników.

Tygodnik sugeruje, że rząd obawiał się, iż wojsko nie jest wystarczająco przygotowane do interwencji na ulicach miasta. Policjanci uzbrojeni byli tylko w pistolety. Prosili żołnierzy, by pożyczyli im karabiny. Ci ostatni jednak odmówili tłumacząc, że nie mają prawa pożyczać swojej broni bez wyraźnego rozkazu w tej sprawie.

(abs)