Władze w Paryżu odrzucają alarm Rady Europy, ONZ i Ligi Praw Człowieka o możliwym zagrożeniu demokracji we Francji z powodu antyterrorystycznego stanu wyjątkowego. Według nadsekwańskich mediów prezydent Francois Hollande – wbrew protestom tych organizacji – zamierza przedłużyć czas trwania stanu wyjątkowego do pół roku.

Władze w Paryżu odrzucają alarm Rady Europy, ONZ i Ligi Praw Człowieka o możliwym zagrożeniu demokracji we Francji z powodu antyterrorystycznego stanu wyjątkowego. Według nadsekwańskich mediów prezydent Francois Hollande – wbrew protestom tych organizacji – zamierza przedłużyć czas trwania stanu wyjątkowego do pół roku.
Prezydent Francois Hollande /THIBAULT CAMUS / POOL MAXPPP /PAP/EPA

W piątek prezydent Hollande ma poinformować szefów największych francuskich partii politycznych o planie przedłużenia stanu wyjątkowego do końca maja, a następnie w Zgromadzeniu Narodowym przedstawiony zostanie projekt ustawy w tej sprawie. Według nadsekwańskich mediów szef państwa nie zamierza podporządkować się zaleceniom przedstawicieli Rady Europy, ONZ i Ligi Praw Człowieka, które domagają się jak najszybszego zniesienia stanu wyjątkowego we Francji. Alarmują, iż poszerzone uprawnienia policji i służb specjalnych - przy jednoczesnym ograniczeniu roli sędziów - mogą stanowić zagrożenie dla demokracji we Francji.

Rzecznik francuskiego rządu Stephane Le Foll podkreśla, że władze w Paryżu odrzucają m.in. zarzuty komisarz Praw Człowieka Rady Europy Nils Muiznieks, który zaprotestował przeciwko masowym policyjnym rewizjom w domach arabskich imigrantów - bez wiedzy i pozwolenia sędziów. Według Muiznieksa francuska policja zdecydowanie częściej kontroluje również na ulicach dokumenty tożsamości arabskich imigrantów, niż innych osób. Le Foll zapewnia, że wyrażane przez komisarza tezy o zagrożeniu demokracji we Francji nie mają pokrycia w rzeczywistości.


(j.)