16 października ruszy proces w sprawie wypadku w którym ranna została ówczesna premiera Beata Szydło – zdecydował tak sąd w Oświęcimiu. Oskarżonym o nieumyślne spowodowanie wypadku jest Sebastian K. Według śledczych to on był wyłącznym sprawcą wypadku.

Sebastian K. nie przyznaje się do winy. Twierdził, że rządowa kolumna była źle oznakowana. Prokuratorzy zajmujący się sprawą chcą, żeby przed sądem przesłuchano około 70 osób. Zarówno pracowników ówczesnego BOR, jak i pracowników beaty Szydło.

W sądzie mają również pojawić się świadkowie, którzy przekazywali w czasie śledztwa informacje na temat wypadku. 

Wiadomo, że sprawę będzie rozpatrywało trzech sędziów. Do końca roku wyznaczono osiem terminów rozpraw .

Potwierdzają się informacje RMF FM, że część przesłuchań prowadzona będzie z wyłączeniem jawności. Chodzi m.in. o ówczesną premier Beatę Szydło i o funkcjonariuszy BOR. Powodem są względy bezpieczeństwa, związane z ochroną najważniejszych osób w państwie.

Prokuratura chciała warunkowego umorzenia sprawy. Nie zgodził się jednak na to Sebastian K.  Za spowodowanie wypadku grozi mu do 3 lat więzienia.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny - PAP) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo.

Obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier.

Szefowa rządu do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.

U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.


(ug)