​Skończyły się już pierwsze nabory członków komisji wyborczych. Chętnych do pracy w czasie wyborów samorządowych jest za mało. Największe problemy są w dużych miastach, na przykład w Krakowie. W stolicy Małopolski do pracy w komisjach wyborczych potrzeba jeszcze około 300 osób. Krakowscy urzędnicy przeprowadzą w piątek kolejny nabór chętnych. Za pracę w wyborczą niedzielę można zarobić 300 do 380 złotych.

​Skończyły się już pierwsze nabory członków komisji wyborczych. Chętnych do pracy w czasie wyborów samorządowych jest za mało. Największe problemy są w dużych miastach, na przykład w Krakowie. W stolicy Małopolski do pracy w komisjach wyborczych potrzeba jeszcze około 300 osób. Krakowscy urzędnicy przeprowadzą w piątek kolejny nabór chętnych. Za pracę w wyborczą niedzielę można zarobić 300 do 380 złotych.
Chętnych do pracy w czasie wyborów samorządowych jest za mało /Agnieszka Wyderka /RMF FM

Do pracy w komisjach wyborczych w całym kraju potrzeba w sumie ok. pół miliona osób. Po zakończeniu pierwszych naborów, okazało się, że brakuje jeszcze wielu rąk do pracy. Urzędnicy zaczęli więc ogłaszać kolejne nabory.

W Krakowie do obsadzenia pozostało jeszcze ok. 300 miejsc. Dodatkowy nabór zaplanowano w piątek 28 września. Chętni mogą zgłaszać się od godz. 8 rano do Pawilonu Wyspiańskiego przy pl. Wszystkich Świętych. Będzie to nabór zarówno do komisji, która będzie obsługiwała wyborców w dniu głosowania, jak i do komisji, której zadaniem będzie liczenie głosów po zakończeniu głosowania.

Właśnie te zmiany w prawie wyborczym - wprowadzające podwójne komisje - powodują, że 21 października potrzeba dwa razy więcej osób niż w poprzednich wyborach samorządowych.

W innych dużych polskich miastach również brakuje chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Dokładne ogólnopolskie wyliczenia nie są jeszcze znane, bo trwa uzupełnianie systemu.

Za pracę w wyborczą niedzielę 21 października można zarobić minimum 300 złotych - tyle dostanie członek komisji. Jej wiceprzewodniczący zarobi 330, a przewodniczący - 380 złotych. W drugiej turze wyborów, jeśli zostanie przeprowadzona, diety wynoszą 50 proc. tych kwot.

(ak)