"Cały świat zastanawia się czy Francja zatonie" - takimi słowami prezydent Francois Hollande po raz kolejny zaapelował do rodaków, by w niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich zablokowali drogę do Pałacu Elizejskiego Marine Le Pen. Szefowa skrajnej prawicy została dziś obrzucona jajkami.

Szefowa skrajnej prawicy w ostatnim dniu kampanii wyborczej przyjechała do Reims. Została wygwizdana i obrzucona jajkami przez grupy skrajnie lewicowej młodzieży i tłum zwolenników jej przeciwnika - centrysty Emmanuela Macrona, który jest zdecydowanym faworytem wyborów. Doszło wręcz do tego, że liderka skrajnej prawicy musiała się schronić w miejscowej katedrze, skąd uciekła ze swymi współpracownikami i ochroniarzami bocznymi drzwiami. 

Sztab wyborczy Le Pen oskarża zwolenników Macrona o zachowanie sprzeczne z zasadami demokracji. 

Przypomnijmy, że w pierwszej turze wyborów Macron uzyskał poparcie 23,75 procent Francuzów, a Le Pen - 21,53 procent. Na trzecim miejscu znalazł się wówczas konserwatysta Francois Fillon, który zdobył 19,91 procent głosów, a na czwartym - przedstawiciel skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon z poparciem 19,64 procent obywateli.

(mal)