​David Davis, minister odpowiedzialny za Brexit, przyznał publicznie, że w szeregach brytyjskiego rządu panuje chaos. Ostrzegł jednocześnie Niemcy i inne kraje Unii Europejskiej, by nie przedkładały polityki ponad dobre relacje gospodarcze.

Sam handel między Wielką Brytanią a Niemcami wart jest co najmniej 179 miliardów funtów. David Davis przemawiał na konferencji ekonomicznej w Berlinie. Skorzystał z okazji, by ostrzec swoich europejskich partnerów przed zajmowaniem w negocjacjach nieprzejednanego stanowiska. 

Jego słowa przyjęte zostały w Wielkiej Brytanii z niepokojem. Zapytany przez dziennikarza "Süddeutsche Zeitung", dlaczego brytyjski rząd wydaje się być w chaosie, minister Davis wcale nie zaprzeczył. Każdy rząd przechodzi momenty perturbacji - odparł. Pytaniu i odpowiedzi towarzyszył śmiech i oklaski na sali. 

Minister Davis wierzy, że w dalszej fazie negocjacji z Brukselą uda mu się wypracować swobodne relacje handlowe z Unią Europejską. Jak powiedział w Berlinie, będą one wyjątkowe i bliższe niż, na przykład, te dotyczące Norwegii. To niezwykle optymistyczna ocena sytuacji. Komentatorzy zauważają jednak, że rzeczywistość jest nieubłagana. 

Negocjacje brexitowe utknęły w martwym punkcie, a czas biegnie na niekorzyść Londynu. Nie ma porozumienia w sprawie rachunku rozwodowego, jaki będzie musiała zapłacić Wielka Brytania opuszczając Wspólnotę. Nierozwiana pozostaje kwestia statusu obywateli Unii po Brexicie i granicy, jaka miałaby przebiegać przez Irlandię. 

Data wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - 29 marzec 2019 - może okazać się nierealna. Być może konieczne będzie przedłużenie okresu negocjacyjnego, nie wspominając już o okresie przejściowym, który miałby nastąpić po Brexicie, a który miałby umożliwiać obu stronom i gospodarkom stopniowe przyzwyczajenie się do nowych realiów. 

Oczekuję od Brukseli kompromisu - powiedział w wywiadzie dla BBC minister Davis podkreślając jednocześnie, że stronie brytyjskiej nie brakuje dobrej woli. Kompromisu oczekują także od rządu politycy z rządzącej Partii Konserwatystów. Według doniesień, premier Theresa May bierze pod uwagę usunięcie z ustawy brexitowej daty opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Domaga się tego około 20 posłów z jej partii. Gdyby obrócili się przeciwko rządowi podczas dalszych prac legislacyjnych związanych z Brexitem, Theresa May utraciłaby większość w Izbie Gmin, co, niewykluczone, doprowadziłoby do kompletnego paraliżu, a w rezultacie nawet upadku obecnej administracji. Na tym etapie Brexitu Wielka Brytania nie może sobie na to pozwolić.

(ph)