Partyjne sondaże, a wyniki wyborów, znowu mocno się od siebie różnią. Platforma Obywatelska wygrywa w wyborach samorządowych, ale nie tak zdecydowanie jakby to wynikało z przedwyborczych badań, PSL nieoczekiwanie zdobywa kilkunastoprocentowy wynik. Jak racjonalnie wytłumaczyć "powyborcze zdziwienia"?

Można oczywiście sięgnąć po to najprostsze i piętnować sondażowe błędy, albo narzekać na wyborców którzy wstydzą przyznawać się do swych preferencji. Warto jednak przyjrzeć się uważnie wynikom poprzednich elekcji samorządowych i specyfice frekwencyjnej. To pierwsze spojrzenie każe uznać że dobry, lepszy niż w sondażach i innych wyborach wynik PSL, to reguła wyborów samorządowych. Cztery lata temu ludowcy dostali ponad 13 procent, przed ośmioma laty ponad 10 procent . Powód? Wyborom samorządowym towarzyszą znacznie mniejsze emocje niż walce o zwycięstwo parlamentarne czy prezydenckie. Tamte polaryzują nastroje, każą wybierać między czarnym i białym a zatem sprzyjają gigantom i osłabiają "maluchów".

Prezydencka i sejmowa gorączka podwyższają też frekwencję. Wysoka sprzyja większym ugrupowaniom, a najbardziej, największemu czyli PO. Mniejsza ilość wyborców przy urnach i chłodna atmosfera mogą tłumaczyć oba te fenomeny: relatywnej słabości Platformy i siły PSL, choć mogą też oczywiście zwiastować zmiany w nastrojach wyborców.