Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski tylko do północy mogą zabiegać o głosy wyborców. Potem nastąpi cisza wyborcza, która potrwa aż do ogłoszenia wyników II tury wyborów prezydenckich. Nastąpić to powinno w niedzielę 12 lipca o godzinie 21:00. Co będzie później? Dziennikarz RMF FM Patryk Michalski rysuje scenariusze dla Prawa i Sprawiedliwości po ewentualnej wygranej Andrzeja Dudy, a także po ewentualnym zwycięstwie jego politycznego oponenta Rafała Trzaskowskiego.

O północy rozpocznie się cisza wyborcza, ale potężne polityczne emocje powrócą w oczekiwaniu na ostateczny wynik wyborów, bo sondaże sugerują, że przewaga zwycięzcy będzie niewielka.

Nasz dziennikarz przeanalizował dwa scenariusze: co dla układu politycznych sił w Polsce będzie oznaczało ewentualne zwycięstwo Andrzeja Dudy, a co przyniesie zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego.

W przypadku zwycięstwa Andrzeja Dudy, im większa będzie jego przewaga nad Rafałem Trzaskowskim, tym mniej dotkliwe będą rozliczenia w obozie władzy.

Reelekcja oznacza taki model rządzenia, jaki znamy z poprzedniej kadencji. Prawo i Sprawiedliwość w takim przypadku mogłoby mieć niemal 100-procentową pewność, że głowa państwa podpisze się pod miażdżącą większością ustaw, które trafią na jego biurko.

Niewielka przewaga Dudy nad Trzaskowskim będzie oznaczała napięcia pomiędzy frakcjami koalicji: Solidarną Polską, Porozumieniem, stronnikami Mateusza Morawieckiego a otoczeniem Jarosława Kaczyńskiego. Już teraz wyczuwalne są pewne napięcia i kuluarowe propozycje niewielkich przetasowań w rządzie. W ramach powyborczych rozliczeń, można się spodziewać osłabienia ministrów z nadania Jarosława Gowina.

Po reelekcji - Jarosław Kaczyński oceni też zaangażowanie lokalnych struktur partyjnych.

Z kolei wygrana Rafała Trzaskowskiego oznaczałaby polityczne trzęsienie ziemi: rozliczenia sztabu, premiera, ministrów, najważniejszych polityków PiS i wojnę frakcji w Zjednoczonej Prawicy. Mateusz Morawiecki  bardzo mocno angażował się w kampanię Andrzeja Dudy, odpowiedzialność za ewentualną porażkę spadnie więc też na niego.

Konsekwencji nie uniknąłby też Jarosław Gowin, który chciał przełożenia majowych wyborów. Już teraz często wypomina mu to szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

Choć politycy PiS nie chcą słyszeć o porażce Andrzeja Dudy, to zapewniają, że władze PiS-u wbrew pojawiającym się spekulacjom, nie będą chciały wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Jak słyszę nieoficjalnie, wyborcza porażka oznaczałby poważną rekonstrukcję rządu, próbę wciągnięcia do rządu niektórych polityków Konfederacji i PSL, żeby wzmocnić większość w Sejmie.


Opracowanie: