Ponad 10 milionów Polek i Polaków opowiedziało się w II turze za moją kandydaturą, za wizją otwartej i tolerancyjnej Polski; nie ma mowy, aby obrażać się na wynik wyborów, takie są zasady demokracji - podkreślił we wtorek Rafał Trzaskowski, który był kandydatem KO w wyborach prezydenckich.



W niedzielnej II turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda zdobył 51,03 proc. (10 440 648 głosów), uzyskując reelekcję. Kandydat KO Rafał Trzaskowski osiągnął wynik 48,97 proc. (10 018 263 głosów).

"Za nami wszystkimi bardzo intensywny okres. Te kilka kampanijnych tygodni to czas, który wielu z nas dał nadzieję na lepszą Polskę. Na niezależną, silną prezydenturę, która stanie się przeciwwagą dla rządzącej większości. Prezydenturę, która sprawi, że najbardziej kontrowersyjne i szkodliwe zmiany mogłyby natrafić na jakikolwiek opór, a nie pędzić przez całą ścieżkę legislacyjną w kilkanaście godzin. To w tych wyborach się nie udało, chociaż trzymam za słowo prezydenta Andrzeja Dudę, że jego druga kadencja będzie inna. I będziemy tego pilnowali" - podkreślił Trzaskowski we wtorek we wpisie na Facebooku.

Według niego, "w tych wyborach udało się coś wielkiego". "Mój niedzielny rezultat to trzeci najwyższy wynik wśród kandydatów w historii wyborów prezydenckich w Polsce po 1989 r. Wiele z Was głosowało poza miejscem zamieszkania, na wakacjach, urlopach, wyjazdach - dziękuję, że nie odpuściliście wyborów!" - napisał Trzaskowski.

Jego zdaniem, "to wszystko przełożyło się na to, że zmobilizowaliśmy się w niesamowitej wręcz skali". "Ponad 10 milionów Polek i Polaków opowiedziało się w drugiej turze za moją kandydaturą. Za wizją otwartej, tolerancyjnej Polski. Polski opartej na lokalnych sprawach, na samorządach, na władzy blisko ludzi. Polski, która szanuje swoich obywateli, nie obraża ich, nie dzieli, nie szczuje na siebie. Nie ma mowy, aby obrażać się na wynik - takie są zasady demokracji" - oświadczył Trzaskowski.

Jak ocenił, jego wynik "to naprawdę wielki kapitał zaufania", za który serdecznie podziękował.

"Ale wciąż wierzę, dzięki Wam, że pomimo ostatecznego wyniku coś się może zmienić. I zmieni! Jesteśmy o wiele bardziej świadomi tego, co robi władza i będziemy wspólnie patrzeć jej na ręce. Jesteśmy o wiele bardziej świadomi tego, jak ważne są nasze lokalne społeczności, dlatego musimy je wspólnie wzmacniać. I w końcu jesteśmy świadomi tego, że jak chcieć, to móc" - zaznaczył kandydat KO w wyborach prezydenckich.