OSP trzeba pomagać nie tylko podczas kampanii wyborczej; w moim programie mówię o tym, że każdemu, kto przepracował 10 lat w OSP, powinien przysługiwać dodatek do emerytury - podkreślił w czwartek kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski w miejscowości Sanie (woj. łódzkie).

Jak podkreślił Trzaskowski podczas spotkania ze strażakami, "OSP trzeba pomagać cały czas, nie tylko tak, jak rządzący w kampanii wyborczej przez rozdawanie wozów strażackich". Zdaniem kandydata KO, "OSP przez cały czas pomagają samorządowcy".

Trzaskowski podziękował ochotnikom strażackim za ich pracę i za to, że można na nich liczyć. Zawsze jesteście pierwsi na miejscu i dziękuję wam za to - powiedział.

Rozmawiałem ze strażakami, druhami, druhnami w wielu miejscach Polski, i wiem, że wszyscy mają olbrzymie uznanie dla waszej pracy, poświęcenia i bohaterstwa, ale trzeba czegoś więcej. W związku z tym, w moim programie mówię o tym, że każdy, kto przepracował 10 lat w OSP powinien mieć specjalny dodatek do emerytury, ponieważ zależy nam na was i przede wszystkim na tym, żeby coraz więcej młodych ludzi garnęło się do straży pożarnej - zwrócił się do strażaków.

"Wybory rozstrzygną się na Śląsku"

Zdaniem Trzaskowskiego, szczególnie w województwie łódzkim i na Śląsku będą się rozstrzygać wybory. Zobaczcie, co pokazują sondaże  - pół procenta różnicy. To może być kilkaset, kilka tysięcy, może kilkadziesiąt tysięcy głosów. (...) Dlatego te ostatnie godziny musimy przepracować, musimy namawiać do udziału w wyborach, szczególnie tych nieprzekonanych, bo jest jeszcze kilka procent tych, którzy chcą wziąć udział w wyborach, ale jeszcze nie do końca wiedzą, na kogo zagłosują - mówił.

Kandydat KO dziękował swoim zwolennikom, m.in. kołom gospodyń wiejskich, które - jak mówił - w kampanii przekazały mu mnóstwo pozytywnej energii. Myśmy już tak naprawdę wygrali. Wygraliśmy tym, że przez parę tygodni udało nam się obudzić tak wielu ludzi. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że wszystko jest rozstrzygnięte i będziemy mieli tę samą władzę jeszcze przez parę lat. Nagle okazało się, że wszyscy się obudzili i jesteśmy w stanie sami robić kampanię - podkreślił.

"My się nie boimy"

Trzaskowski ocenił, że prezes PiS Jarosław Kaczyński straszy Polaków. Prezes się boi, ale my się nie boimy. Nie szukamy sobie przez cały czas wrogów i nie damy się dzielić i straszyć panu prezesowi - dodał. Niestety, pan prezydent cały czas uczy się od prezesa. A warto byłoby zapytać się innych (...) porozmawiać z ludźmi. I okazałoby się, że można naładować baterie od gospodyń wiejskich, że można porozmawiać z druhami i druhnami. I może się okazać, że to tylko prezes się boi, a my się niczego nie boimy, bo nie mamy kompleksów - zaznaczył.

Według kandydata KO, partia rządząca potrafi ze wszystkiego zrobić aferę, "próbują skłócić Polaków i kompletnie nie oglądają się na to, jakie są tego konsekwencje". W jego opinii, to "szczucie i nienawiść" szkodzi społeczeństwu, bo pogłębia podziały między ludźmi. Pierwsze co musimy zrobić to wyciągnąć rękę do innych. Musimy walczyć, by być wspólnotą i tłumaczyć ludziom, że naprawdę nie ma się czego bać. (...) Jeśli pójdziemy na wybory, to pogonimy prezesa i zwyciężymy - oświadczył.

Trzaskowski podkreślił, że w poniedziałek może zapanować "święty spokój" i Polki i Polacy będą mogli zabrać się za to, w czym są najlepsi na świecie - za budowanie i rekonstruowanie.

My umiemy to robić - budować, łączyć się, być razem w trudnych chwilach. Strażacy i samorządowcy rozumieją, że w trudnej sytuacji jesteśmy absolutnymi mistrzami świata. Od poniedziałku możemy zabrać się do roboty - żeby wszystko odbudować, przestać się kłócić i zostawić tych kłótliwych ludzi w ich okopach. A kiedy zaczniemy odbudowywać, to sami pójdziemy do tych okopów i ich z nich wyciągniemy i powiemy im: zobaczcie, jak słońce świeci - mówił kandydat KO.

Zdaniem Trzaskowskiego, jego kampania jest przykładem budowania społeczeństwa obywatelskiego i wzajemnej życzliwości. Jak wszyscy zagłosujemy na zmianę, to będziemy mieli Polskę, która będzie kwitła, będzie umiała się porozumieć i nikt nie będzie nas dzielił. I będą nas oceniać wedle tego, jak ciężko pracujemy, ile chcemy poświęcić dla ojczyzny - zaznaczył.