"Uczciwe wybory nie są w maju możliwe" - stwierdził w rozmowie z Onetem prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski. "Na dwa tygodnie przed wyborami nie wiemy, jak będziemy głosować i kto będzie liczył nasze głosy oraz co najważniejsze, kto będzie tego liczenia pilnował! To wszystko żywo przypomina czasy komuny" - dodał. "Prezydent wybrany korespondencyjnie, w tak wątpliwej procedurze, za partnera w wymiarze międzynarodowym będzie miał co najwyżej prezydenta Białorusi lub przywódcę Korei Północnej. W kraju nikt go nie będzie szanował, a sądy zasypią protesty wyborcze" - ocenił Wiśniewski.

Prezydent Opola w rozmowie z Onetem tłumaczył, dlaczego nie chce udostępnić Poczcie Polskiej spisu wyborców. 

Tu nie chodzi o moje zamiary, tylko o działanie zgodnie z prawem. Nie mogę się zachować w inny sposób, ponieważ jest szereg instytucji, które kontrolują to, co robię, m.in. NIK oraz Regionalna Izba Obrachunkowa, nie mówiąc już o prokuraturze - stwierdził Arkadiusz Wiśniewski. Nie działam zgodnie z tym, co chcę, tylko zgodnie z tym, jakie są moje upoważnienia i na co pozwala mi prawo - zapewnił. 

Wybory można przeprowadzić, pytanie tylko, czy będą uczciwe? To jest kluczowe oraz to, czy będą przeprowadzone w bezpiecznych warunkach? Bez spisu wyborców, którym dysponują samorządy, nie wiadomo do kogo i gdzie wysłać karty do głosowania - mówił prezydent Opola. Oczywiście, to nie musi być przeszkodą, bo już teraz wyborcom poza Polską nie chce się umożliwić głosowania. Zatem można wymyślić inny spis. Przeprowadzić wybory i ogłosić ich wynik. Takie wybory w PRL robiono regularnie - zauważył.

Wiśniewski przyznał w rozmowie z Onetem, że otrzymuje od mieszkańców Opola wyrazy wsparcia i zrozumienia dla swoich działań. Moja skrzynka została zasypana mailami od mieszkańców, by nie przekazywać ich danych osobowych. Akceptacja dla tego, co robię, jest ogromna - ocenił.