Z powodu przygotowywania wyborów prezydenckich na 10 maja i możliwości ich przeniesienia - np. na 17 czy 23 maja - musimy liczyć się z co najmniej podwójnym wydatkiem na karty do głosowania. Jeśli prawo zostanie zmienione, ponad 30 milionów gotowych już kart, wydrukowanych dla PKW, można będzie wyrzucić, bo minister aktywów państwowych przygotuje nowe, do umieszczenia w pakietach wyborczych.

Karty PKW

Zgodnie z obowiązującym prawem, Państwowa Komisja Wyborcza realizuje kalendarz wyborczy związany z wyborami wyznaczonymi na 10 maja. Po zamknięciu wczoraj listy zarejestrowanych kandydatów na urząd Prezydenta RP może przystąpić do drukowania kart do głosowania. Zgodnie z uchwałą, podjętą jeszcze 24 lutego, gotowe już karty mają trafić do urzędów gmin najpóźniej na 12 dni przed datą wyborów, tj. 28 kwietnia.

To ponad tydzień przed możliwym ostatecznym uchwaleniem i wejściem w życie ustawy wprowadzającej powszechne wybory korespondencyjne, za których przygotowanie odpowiada minister aktywów państwowych Jacek Sasin. 28 kwietnia ustawą zmieniającą prawo będą się jednak zajmować dopiero senackie komisje, a potem jeszcze musi ją uchwalić Senat, z którego dokument ponownie trafi do Sejmu, a na końcu zmiany w prawie podpisze prezydent.

Karty Sasina

Odpowiedzialny za przygotowanie wyborów korespondencyjnych Jacek Sasin w tym czasie nadal nie będzie miał podstawy prawnej, żeby określać wzór, a potem zamawiać karty do umieszczenia w pakietach do głosowania korespondencyjnego. Co więcej, Sasin ma też opracować, a następnie zadbać o to, by na kartach do głosowania umieszczone zostało nieznane jeszcze "oznaczenie zapewniające autentyczność".

W tym czasie karty, wydrukowane na zlecenie PKW za blisko 4 miliony złotych, dawno już będą gotowe i rozwiezione do gmin - zgodnie z kalendarzem przygotowań do wyborów 10 maja.

Kiedy data i sposób głosowania zostaną zmienione - wydawanie na nie pieniędzy okaże się prawdopodobnie niepotrzebne.

Różnice

Gotowe już druki kart PKW dla ważności wymagają tylko opieczętowania przez właściwe komisje wyborcze. Karty przygotowywane przez resort Sasina zaś mogą się od nich poważnie różnić. Po pierwsze: to minister ma określić ich wzór, jedynie zasięgając opinii PKW, po drugie: wymagają one opatrzenia "oznaczeniem zapewniającym autentyczność", a po trzecie: muszą być dostosowane do umieszczenia w pakietach wyborczych, których są częścią; zaklejone koperty z wypełnionymi głosami wraz z oświadczeniem o oddaniu głosu muszą się mieścić w większych, zawierających instrukcję głosowania.

Rozrzutność

Wygląda na to, że karty do głosowania, wydrukowane i rozprowadzone do organów wyborczych zgodnie z obowiązującym prawem przez Państwową Komisję Wyborczą, okażą się bezużyteczne. Wstępny koszt netto kart w dwóch turach głosowania to według PKW 3 660 680 złotych.

Za ponad 30 milionów spełniających określone już wymagania dokumentów trzeba będzie zapłacić, a następnie się ich pozbyć. W to miejsce trzeba będzie wydać zapewne dużo więcej na dokumenty znacznie liczniejsze, bardziej skomplikowane i inaczej zabezpieczone, których wzór nie jest jeszcze znany.

A zamówić będzie je można dopiero w ostatniej chwili przed wyborami.


Opracowanie: