Prawo i Sprawiedliwość zastanawia się nad wprowadzeniem do kodeksu wyborczego możliwości głosowania korespondencyjnego dla wszystkich obywateli – potwierdził w kilku niezależnych źródłach Onet. Jednocześnie PiS pracuje nad wyjściem awaryjnym, gdyby trzeba było jednak przesunąć wybory prezydenckie.

Obóz rządzący analizuje możliwe scenariusze wyborcze na wypadek spodziewanego znacznego wzrostu zachorowań na koronawirusa. Prezes PiS Jarosław Kaczyński widzi dwie możliwości: pierwsza to umożliwienie wszystkim wyborcom oddania głosu w wyborach prezydenckich drogą korespondencyjną; drugą opcją ma być wprowadzenie stanu wyjątkowego.

Jeszcze tydzień temu w kierownictwie PiS było przekonanie, że szczyt pandemii będzie przypadał w okolicach 12 kwietnia, czyli świąt wielkanocnych. Stąd wypowiedzi choćby ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, z których wynikało, że dopiero wtedy będzie można podjąć ostateczną decyzję w sprawie terminu wyborów.

Dziś zarówno prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak i jego najbliżsi współpracownicy oraz koalicjanci wiedzą, że szczyt zachorowań może mieć miejsce pod koniec kwietnia. A to oznacza, że decyzję o tym, czy przeprowadzać wybory w pierwotnym terminie będzie trzeba podjąć w zasadzie w ciemno.

O tym, że w obozie władzy nastąpiła zmiana narracji widać choćby po ostatnich wypowiedziach prezydenta Andrzeja Dudy, który przyznał, że jeżeli nie będzie warunków, by przeprowadzić wybory, to mogą one zostać przesunięte.

Rzeczywiście w partii rządzącej trwają gorące dyskusje nad tzw. planem awaryjnym. Według źródeł Onetu, jeden z jego wariantów zakładać miałby wprowadzenie stanu wyjątkowego, który powoduje przesunięcie terminu wyborów. Przy czym PiS chciałoby, aby stało się to na bardzo wyraźne życzenie opozycji. Chodzi o to, aby wszelkie ograniczenia praw obywatelskich, a także odszkodowania, jakie musiałoby wypłacać państwo, związane z wprowadzeniem stanu wyjątkowego, nie szły na polityczne konto rządzących.

To rozwiązanie to jednak ostateczność, bowiem jesienny termin wyborów prezydenckich jest najbardziej niekorzystny dla Andrzeja Dudy. To na urzędującego prezydenta, a także na obóz rządzący spadnie na jesieni całe odium skutków pandemii zarówno tych gospodarczych, jak i społecznych.

Pełen artykuł przeczytacie już teraz z portalu Onet.pl