Żaden z kandydatów w wyborach prezydenckich nie ma poparcia, pozwalającego na start w wyborach, gdyby miały się one odbyć w terminie innym niż 10 maja. Z obowiązujących przepisów wynika, że zmiana terminu wyborów wyklucza kandydowanie w nich nawet tych, którzy zostali już zarejestrowani. Były szef PKW potwierdza – to poważna podstawa do składania protestów wyborczych, i „mają one niemałe szanse powodzenia”.

Fakty: Poparcie z datą wyborów

Do zarejestrowania kandydatury w wyborach potrzebne jest zebranie minimum 100 tysięcy podpisów poparcia. Składane w PKW wykazy tych podpisów, żeby były ważne - muszą zgodnie z Kodeksem wyborczym być opatrzone zdaniem "Udzielam poparcia kandydatowi na Prezydenta - tu nazwisko - W WYBORACH ZARZĄDZONYCH NA DZIEŃ 10 MAJA 2020 r."

Poniżej wzór wykazu poparcia Andrzeja Dudy.


Wszyscy obecnie zgłoszeni i zarejestrowani kandydaci formalnie mają upoważnienie do udziału w wyborach tylko 10 maja.

Wnioski: Kandydatów na 17 maja... nie ma?

Z prostego i powielonego w wykazach poparcia wszystkich kandydatów zdania "w wyborach zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r." wynika, że poparcie nie dotyczy wyborów, zarządzonych na 17-ty czy 23-ci maja, a jedynie tych 10 maja. Nawet zatem jeśli Marszałek Sejmu zmieni datę w postanowieniu o zarządzeniu wyborów - nie da się do nich zastosować podpisów poparcia, dotyczących 10 maja. Nie pozwala na to ani ranga postanowienia Marszałka - niższa niż Kodeks wyborczy, jak i oczywiste i dostępne w PKW, niebudzące wątpliwości deklaracje obywateli.

Ponieważ żaden z kandydatów formalnie nie posiada podpisów poparcia w wyborach 17  czy np.  23 maja - ich udział w takich wyborach może być podstawą do zakwestionowania ich ważności. Między innymi dlatego właśnie prawo zabrania zmieniania zasad głosowania tuż przed wyborami.

W Państwowej Komisji Wyborczej zgromadzono już kilka milionów podpisów poparcia kandydatów, które są jednocześnie dowodem popierania przez wyborców ich startu w określonym dniu.

Formalnie - nieprawidłowość

Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński przyznaje, że formalnie swoista "nieaktualność" poparcia jest istotną nieprawidłowością, a wina obciąża w tej sprawie władze - To władze doprowadziły do narażenia osób zbierających te podpisy na to, że protest w tej sprawie może być uwzględniony. Przecież zbieranie podpisów musi się odbywać w zgodzie z Kodeksem wyborczym, który nakazuje wpisanie w formularzu daty wyborów - wpisali ją. I nagle władze zmieniają tę datę - to jest nieprawidłowość która niewątpliwie rzutuje na status tych osób w wyborach - mówi sędzia Hermeliński.

Skuteczność ewentualnych protestów wyborczych

Ta nieprawidłowość na pewno jest podstawą do składania protestów wyborczych, gdyby wybory rzeczywiście zostały przeniesione z 10 maja na inny dzień - mówi sędzia Wojciech Hermeliński. Trudno przewidzieć, jak odniesie się do nich rozstrzygający o ważności wyborów Sąd Najwyższy. Być może nie będzie się trzymał formalistycznego podejścia do sprawy i uzna, jak w wypadku drobnego uchybienia w zacytowaniu kodeksowej formuły na zgłoszeniu jednego z komitetów wyborczych, że istotna jest sama intencja składających podpis poparcia. Może tez jednak zastosować podejście formalne, oparte na samej treści dokumentów - że chodzi o poparcie danej osoby w wyborach wyznaczonych na dany dzień.

Taki protest miałby niemałe szanse powodzenia - ocenia były szef PKW.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wybory korespondencyjne: Specjalna aplikacja ma wskazać, gdzie wrzucić kopertę z głosem

Opracowanie: