Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tej partii na prezydenta - Władysław Kosiniak-Kamysz - skrytykował w Mińsku Mazowieckim marszałek Sejmu Elżbietę Witek za nieogłoszenie do tej pory terminu wyborów. "Uważam, że jest to robione pod prezydenta Dudę, żeby on sobie mógł spokojnie jeździć po Polsce, a inni kandydaci, żeby czekali w blokach startowych. Ja nie będę czekał na pozwolenie spotkania z wyborcami" – oświadczył.

Oprócz wspólnoty programu, wspólnoty celu, musi być wspólnota ideowa. Ona jest niezwykle ważna, i ona jest głównym sztandarem, z którym ja chcę pójść do tych wyborów, czyli przewrócenia w Polsce braterstwa, doprowadzenia do sytuacji, kiedy zaczynamy mówić i słyszeć siebie nawzajem, czyli przywrócenia normalności, bo uważam, że stanęliśmy na granicy takiej politycznej wojny domowej - ocenił Kosiniak-Kamysz. Dodał, że dochodzi do tego, że "ludzie do świątecznych stołów już nie siadają razem". Lider ludowców apelował, aby skończyć wreszcie z "mową nienawiści, obłudą, bezpodstawnymi kłamstwami i manipulacjami". Wskazywał na zwalczające się od wielu lat obozy polityczne PO i PiS, które - jego zdaniem - więcej czasu poświęcają na konflikty między sobą niż na rozwiązywanie problemów Polski i Polaków.

Kosiniak-Kamysz przypomniał, że ludowcom bardzo zależy na wprowadzeniu emerytury bez podatku, co byłoby trwałym wsparciem emerytów, w przeciwieństwie do 13. emerytury, która teraz jest, ale nie wiadomo, czy będzie. Chciałby też, aby przedsiębiorcy nie byli zmuszani do opłacania składek ZUS, żeby mogli liczyć na wsparcie ze strony państwa, a nie ciągłe zmiany przepisów i kontrole.


Wśród obietnic dla mieszkańców i sektora rolno-spożywczego, Kosiniak-Kamysz wymienił m.in. dążenie do zrównanie dopłat rolniczych z unijnymi, zablokowanie umowy o wolnym handlu z Ameryką Południową, odblokowanie handlu polskimi produktami w niektórych regionach Europy oraz zatrzymanie rozprzestrzeniania się ASF i ptasiej grypy w Polsce.

Podczas dwugodzinnego spotkania Kosiniak-Kamysz przekonywał, że zawsze szuka "mostów porozumienia", a nigdy nie chce "budować murów i podziałów", gdyż taki ma charakter. Zapewniał również, że gdy zostanie prezydentem - w co wierzy - będzie niezależnym przedstawicielem narodu, a nie "zakładnikiem" partii bądź autorytarnego stylu sprawowania władzy, do czego porównywał rządzenie przez PiS. Zadeklarował jednocześnie, że nie zawaha się podpisać ustawy uchwalonej np. przez PiS, pod warunkiem, że "będzie dobra".

Pytany, czy poparłby kandydatkę PO Małgorzatę Kidawę-Błońską w II turze wyborów prezydenckich, gdyby sam się do II tury nie dostał, szef ludowców zapewniał, że nie będzie takiego dylematu, gdyż w II turze będzie zabiegał o poparcie dla siebie. Małgorzata Kidawa-Błońska nie dokona zmiany, bo jest ze środowiska politycznego, które się "zakleszczyło". Nie przekroczy bariery, którą trzeba przekroczyć - ocenił.