Przypisywanie Jolancie Turczynowicz-Kieryłło, szefowej kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, skłonności do wprowadzania cenzury, do ograniczania wolności słowa, jest nonsensem i nadużyciem - ocenił wicepremier, szef Porozumienia Jarosław Gowin.

Gowin pytany o apel Turczynowicz-Kieryłło o przeciwstawienie się hejtowi powiedział, że "to co dzieje się w mediach społecznościowych powinno wywoływać pewne reakcje społeczne". Dodał, że "w ten sposób pani mecenas Turczynowicz-Kieryłło od lat angażowała się w walkę z hejtem" i "kierowała się ona pobudkami czysto moralnymi, a przypisywanie jej jakichkolwiek skłonności do wprowadzania cenzury, do ograniczania wolności słowa jest kompletnym nonsensem i nadużyciem".

Turczynowicz-Kieryłło mówiła w środę w TVP Info, że "dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa".

Rzeczywiście, w sprawach, w których bardzo mocno broniłam interesu narodowego, tam zaznaczałam te granice, których uważam, nie można przekroczyć, bo już się nie działa w interesie publicznym, bo już działa się w interesie, który bardzo często jest niezgodny z tym, co uważamy za dobre, za słuszne dla państwa - zaznaczyła.

Za swoje słowa została skrytykowana przez przedstawicieli opozycji. Zdaniem kandydatki PO na prezydenta, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, wypowiedź Turczynowicz-Kieryłło, "to taka zapowiedź wprowadzania cenzury".

Turczynowicz-Kieryłło napisała w czwartek na Twitterze, że "hejt, również hejt w polityce, to nadużycie wolności słowa".

W kolejnych wpisach dodała, że: "Nie ma zgody na hejt. To nie jest cenzura!".