Nie możemy sobie pozwolić już więcej na wybór prezydenta, który sprawi, że będzie tak, jak było, że będzie "byle jak" – powiedział w sobotę w Szczecinie Robert Biedroń. Kandydat Lewicy na prezydenta przyjechał do stolicy Pomorza Zachodniego, m.in. aby założyć lokalny Komitet Biedronia.

Biedroń, który jest wspólnym kandydatem na prezydenta ugrupowań tworzących w parlamencie klub Lewicy, czyli: SLD, Wiosny i Lewicy Razem, niedawno rozpoczął swoją aktywność w wyborach prezydenckich od zakładania komitetów poparcia. Jeden z takich komitetów powstaje w Szczecinie.

Możemy tworzyć takie prawo i takie państwo, w którym wszyscy jesteśmy równo traktowani i ja o takim państwie marzę - powiedział Biedroń podczas spotkania z lokalnymi sympatykami i mieszkańcami regionu.

Dodał, że zdecydował się na kandydowanie na urząd prezydenta m.in. dlatego, "żeby nikt nigdy nie musiał mówić, że bronimy konstytucji tylko w jednym artykule, dotyczącym sądownictwa". Zaznaczył, że w konstytucji zapisanych jest "wiele innych praw", dotyczących np. rozdziału państwa od Kościoła.

Dzisiaj mamy prezydenta, który podnosi rękę na konstytucję, mamy rząd, który robi zamach na kolejne instytucje państwa (...). Ale z drugiej strony mamy też tych, którzy chcą wrócić, żeby było, jak było. A wiemy, że nie było idealnie i nie możemy wrócić do tego, co było. Nie możemy sobie pozwolić już więcej na wybór prezydenta, który sprawi, że będzie tak, jak było, że będzie byle jak - powiedział Biedroń.

Zapewniał, że opozycja może wygrać kolejne wybory, "tylko potrzebujemy odwagi, determinacji, solidarności", a także samoorganizacji. Podawał przykład Aleksandra Kwaśniewskiego, który wygrał wybory w 1995 r. mimo niewielkiego poparcia na początku kampanii prezydenckiej.

Biedroń podkreślił, że te wybory prezydenckie "są nie do przewidzenia" oraz że "wszystko się może wydarzyć". Dzisiaj jestem na trzecim miejscu w rankingach prezydenckich, a kampanię rozpocząłem niecały tydzień temu, dobrze się rozkręcamy - mówił kandydat Lewicy.

Jak wskazał, komitety mają służyć "naszej obywatelskiej mobilizacji". Szczeciński jest dziewiąty, który zakłada osobiście, a w Polsce jest ich 270; zapewnił, że podczas kampanii odwiedzi je wszystkie.  Żebyśmy pokazali, że da się. Nie zrobiła tego opozycja z innych partii politycznych, nie udało im się - my musimy to zrobić, bo my jesteśmy na fali. Bo widać, że Polki i Polacy oczekują prawdziwej zmiany - mówił.