Zamiast dziesiątek tysięcy zaproszonych gości i widzów – 26 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej, wydarzenia towarzyszące mniej liczne i najczęściej w wersji online: zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych będzie różnić się od wcześniejszych prezydenckich inauguracji z powodu pandemii i niedawnych zamieszek na Kapitolu. Z tradycją postanowił zerwać również odchodzący prezydent: Donald Trump nie weźmie udziału w uroczystości.

Trump nie pojawi się na inauguracji prezydentury Bidena. To pierwsza taka sytuacja od 1869 roku

Zwyczaj, zgodnie z którym ustępujący prezydent bierze udział w inauguracji prezydentury swego następcy, narodził się w Stanach Zjednoczonych w 1837 roku: zapoczątkowali go Andrew Jackson i Martin Van Buren, którzy pojechali razem powozem na Kapitol.

"To ważny symboliczny moment, mający pokazać, że stare i nowe mogą żyć w zgodzie, nawet jeśli reprezentują różne partie" - podkreśla cytowany przez "New York Timesa" historyk Jim Bendat.

W tym roku jednak tradycji nie stanie się zadość: Donald Trump ogłosił bowiem, że nie weźmie udziału w inauguracji prezydentury Joe Bidena.

Ostatni raz zdarzyło się to w 1869 roku: po zakończeniu kadencji Andrew Johnsona.

Na uroczystości pojawić ma się natomiast wiceprezydent Mike Pence.

Po szturmie zwolenników Trumpa na Kapitol pojawiły się obawy o bezpieczeństwo

Zazwyczaj ceremonii zaprzysiężenia towarzyszy około 20 tysięcy zaproszonych gości, tłumy zbierają się także na błoniach National Mall, dzielących Kapitol od pomnika Abrahama Lincolna. Tym razem jednak - ze względu na pandemię koronawirusa i niedawny szturm na siedzibę Kongresu - zdecydowano się zerwać również z tą tradycją.

Przypomnijmy, bulwersujące wydarzenia rozegrały się w Waszyngtonie 6 stycznia po wiecu, w czasie którego Donald Trump - od tygodni powtarzający hasło o "ukradzionych wyborach" - powiedział swym sympatykom m.in.: "Jeśli nie będziecie walczyć jak diabli, nie będziecie już mieć kraju".

Po tym przemówieniu Trumpa tłum jego zagorzałych zwolenników ruszył na Kapitol i wtargnął do gmachu Kongresu, który zajmował się akurat ostatecznym zatwierdzeniem zwycięstwa Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich.

Kongresmenów, a także obecnego na miejscu wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a, ewakuowano.

Protestujący głośno domagali się, by Donald Trump pozostał prezydentem Stanów Zjednoczonych, skandowali m.in. hasło: "Zatrzymać oszustwo!".

Część z nich była uzbrojona: służby przejęły kilka sztuk broni, znaleziono również dwie bomby rurowe.

W trakcie zamieszek zginęło czworo demonstrantów, a dzień później w szpitalu zmarł policjant, który odniósł w starciach poważne obrażenia.

Sytuacja w Stanach Zjednoczonych wciąż daleka jest od spokojnej.

W poprzedni poniedziałek stacja ABC News doniosła, powołując się na raport Federalnego Biura Śledczego, że FBI ostrzega przed zbrojnymi protestami w Waszyngtonie i wszystkich 50 stanach przed zaprzysiężeniem Joe Bidena.

Reuters podał natomiast, że Facebook zidentyfikował wezwania do zbrojnych protestów, rozsyłane m.in. przez skrajnie prawicowe milicje i "grupy szerzące nienawiść".

W tej sytuacji zdecydowano o znacznym ograniczeniu liczby gości.

Wśród niewielu - w porównaniu z poprzednimi latami - zaproszonych na ceremonię znaleźli się m.in. byli prezydenci i członkowie Kongresu.

Równocześnie wiele towarzyszących przejęciu władzy wydarzeń zostało odwołanych lub zaplanowano je w wersji online.

Najczęściej przysięgali na Biblię, trzech musiało powtórzyć przysięgę

Ceremonia zaprzysiężenia i towarzyszące jej imprezy zmieniały się na przestrzeni lat.

George Washington składał przysięgę w Federal Hall w Nowym Jorku, John Adams - w Chamber of Congress Hall w Filadelfii, a Thomas Jefferson był pierwszym prezydentem USA, którego zaprzysiężono na waszyngtońskim Kapitolu.

Zaprzysiężenie Washingtona odbyło się 30 kwietnia 1789 roku. W XIX wieku dniem inauguracji był 4 marca. Po ratyfikacji 20. poprawki do konstytucji w 1933 roku - i począwszy od drugiej kadencji Franklina D. Roosevelta - zaprzysiężenie odbywa się natomiast w południe 20 stycznia.

Większość prezydentów składała przysięgę na Biblię.

Jimmy Carter przyniósł Biblię należącą do jego rodziny, John F. Kennedy, pierwszy katolik wybrany na prezydenta, przysięgał na Biblię katolicką, a Barack Obama i Donald Trump sięgnęli po Biblię, na którą przysięgał Abraham Lincoln.

Lyndon B. Johnson poprosił swą żonę, Lady Bird, o trzymanie Biblii podczas jego przysięgi. Franklin Pierce zamiast "przysięgam" powiedział "potwierdzam". Stworzył także precedens, nie całując Biblii.

Chester Arthur, Calvin Coolidge i Barack Obama powtarzali ceremonię przysięgi.

W przypadku tego ostatniego stało się tak, ponieważ odbierający przysięgę prezes Sądu Najwyższego John Roberts pomylił treść.

Lyndon B. Johnson, który został prezydentem po zabójstwie Johna F. Kennedy'ego, jako jedyny złożył przysięgę na pokładzie samolotu Air Force One. Maszyna leciała do Waszyngtonu, na pokładzie znajdowało się ciało zastrzelonego prezydenta.

Najkrótsze przemówienie inauguracyjne, liczące 135 słów, wygłosił George Washington. Najdłuższe - Williama Henry'ego Harrisona - zawierało ponad 8400 słów.

Thomas Jefferson pokonał trasę z Kapitolu do Białego Domu na piechotę. Jimmy Carter opuścił limuzynę niespełna 2,5 kilometra przed Białym Domem i resztę dystansu przemaszerował.

Joe Biden będzie najstarszym w momencie zaprzysiężenia prezydentem USA

78-letni Joe Biden rozpocznie prezydenturę jako najstarszy w momencie zaprzysiężenia spośród dotychczasowych przywódców USA. Trump miał podczas swojej inauguracji 70 lat, Ronald Reagan 69. Najmłodsi byli natomiast 42-letni Theodore Roosevelt, 43-letni Kennedy oraz 46-letni Ulysses Grant i Bill Clinton.

W sumie przed Bidenem zaprzysiężonych zostało 45 prezydentów.

Oczekuje się, że w czasie dzisiejszej uroczystości treść prezydenckiej przysięgi nie zostanie zmieniona i będzie brzmiała: "Uroczyście przysięgam (lub ‘potwierdzam’), że będę wiernie wykonywał urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych i - jak potrafię najlepiej - dochowam, będę chronić i strzec Konstytucji Stanów Zjednoczonych".