Władze Iranu z dużym zadowoleniem odniosły się do zaprzysiężenia Joe Bidena na nowego prezydenta USA i wyraziły radość w powodu odejścia "tyrana", jak określony został przez Teheran Donald Trump.

Zdaniem prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego teraz do Stanów Zjednoczonych będzie należał ruch w kwestii powrotu tego kraju do umowy nuklearnej, z której USA wycofały się w 2018 roku. Dziś piłka jest po stronie Stanów Zjednoczonych - mówił w telewizyjnym wystąpieniu Rowhani przed zaprzysiężeniem Bidena.

Era tyrana dobiegła końca, a dziś był ostatni dzień jego strasznych rządów - powiedział Rowhani i potwierdził gotowość Iranu do rozmów w tej sprawie po warunkiem, że Biały Dom zniesie wszystkie sankcje, nałożone na Iran od 2018 roku.

Z kolei minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif w tweecie zaadresowanym do nowego gospodarza Białego Domu napisał, że "przez cztery lata urzędowania w Białym Domu Trump nie zebrał żadnych innych owoców niż niesprawiedliwość i korupcja. Trump, jego sekretarz stanu Mike Pompeo i spółka trafiają na śmietnik historii". Przypomniał także zamach na generała Kasama Sulejmaniego, który został zabity przez amerykańskie drony na początku 2020 roku.

Wybrany przez Bidena na nowego sekretarza stanu Antony Blinken powiedział we wtorek, że polityka Trumpa uczyniła Iran "bardziej niebezpiecznym". Blinken potwierdził też chęć Bidena do szybkiego powrotu USA do porozumienia nuklearnego, ale uzależnił to od wcześniejszego powrotu Iranu do ścisłego przestrzegania jego zobowiązań.

Teheran wzywa jednak Waszyngton przede wszystkim do zniesienia sankcji i przestrzegania wszystkich swoich zobowiązań. Biden powinien wiedzieć, że jest teraz odpowiedzialny za zniesienie tych sankcji - skomentował Zarif i podkreślił, że jest to kwestia "niepodlegająca negocjacjom".