Kolejne nagrania wypowiedzi Donalda Trumpa potwierdziły jego skłonność do mówienia o kobietach oraz seksie w sposób wulgarny i seksistowski. Jego polityczni sojusznicy bronią go jednak, atakując jednocześnie Hillary Clinton.

Kolejne nagrania wypowiedzi Donalda Trumpa potwierdziły jego skłonność do mówienia o kobietach oraz seksie w sposób wulgarny i seksistowski. Jego polityczni sojusznicy bronią go jednak, atakując jednocześnie Hillary Clinton.
Donald Trump /PAP/EPA/JIM LO SCALZO /PAP/EPA

W nocy z soboty na niedzielę telewizja CNN przypomniała nagrania wypowiedzi Trumpa w radiowym programie Howarda Sterna, który słynie z bezpruderyjnego traktowania seksu i wyciągania ze swych rozmówców-celebrytów intymnych zwierzeń na ten temat.

W jednym z tych programów Trump mówi, że "nie obchodzi go", czy zadowala kobietę, z którą sypia. W innym przyznaje, że "nie ma problemu" z uprawianiem seksu z 25-latką (sam był wtedy o kilkadziesiąt lat starszy). Sugeruje też, iż traci erotyczne zainteresowanie kobietami powyżej lat 35.

Kiedy indziej przyznaje, że miewał seks z dwiema kobietami na raz. Kiedy Stern prowokująco zagaduje, że starsza córka Trumpa, Ivanka, to "kawał niezłej d....", miliarder potakuje i mówi, że "Ivanka zawsze była bardzo ponętna".

W rozmowach Sterna z Trumpem na określenie odbywania stosunków płciowych obaj używają wulgarnych, slangowych czasowników.

Poprzedniego dnia ujawniono nagranie prywatnej rozmowy Trumpa w 2005 r. z ekipą realizatorów telewizyjnej opery mydlanej, w której miał gościnnie wystąpić. W rozmowie nowojorski miliarder chełpi się swymi podbojami erotycznymi, używając nieparlamentarnych słów, i mówi, że "kiedy się jest gwiazdą" - tak jak on - to kobiety "na wszystko pozwalają".

Wypowiedzi Trumpa wywołały burzę w USA. Potępiło go wielu prominentnych Republikanów, a niektórzy członkowie Kongresu z tej partii wezwali go do rezygnacji z dalszego kandydowania na prezydenta.

W niedzielnym programie telewizji NBC republikański kongresman Mike Lee zaapelował do kierownictwa GOP, żeby skłoniło Trumpa do ustąpienia i zastąpiło go Mike'iem Pence'm jako kandydatem do Białego Domu. Pence jest kandydatem Republikanów na wiceprezydenta.

Doradcy Trumpa i jego polityczni sojusznicy wyrażają dezaprobatę dla jego seksistowskich komentarzy, ale bronią go i podkreślają, że stoją za nim miliony jego zwolenników, którzy głosowali na niego w prawyborach.

Występujący w programie telewizji CNN "State of the Union" w niedzielę były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani starał się bagatelizować wypowiedzi kandydata GOP i podkreślił, że Trump za nie przeprosił.

To była przecież taka gadanina w męskiej szatni. Kto z nas mężczyzn nie używał czasem takiego języka, niech pierwszy rzuci kamieniem - powiedział Giuliani.

Prowadzący program Jake Tapper zaprotestował.

Ja nigdy takiego języka nie używałem! - powiedział.

Giuliani skierował rozmowę na Hillary Clinton. Przypomniał, że kiedy w latach 90. media ujawniły zdrady małżeńskie jej męża Billa Clintona, Hillary brała udział w akcji dyskredytowania prawdziwych i domniemanych kochanek Billa.

Jedną z nich, Gennifer Flowers, Hillary nazwała publicznie słodką idiotką (bimbo). Stażystkę Monicę Lewinsky, z którą Clinton miewał seks w Białym Domu, określiła jako "narcystyczna wariatkę".

APA