Żona Donalda Trumpa, Melania, wsparła w czwartek jego kampanię prezydencką, wygłaszając swoje pierwsze przemówienie od wystąpienia podczas konwencji przedwyborczej Republikanów w Cleveland w lipcu.

Żona Donalda Trumpa, Melania, wsparła w czwartek jego kampanię prezydencką, wygłaszając swoje pierwsze przemówienie od wystąpienia podczas konwencji przedwyborczej Republikanów w Cleveland w lipcu.
Melania Trump i Donald Trump /Ron Sachs /PAP/EPA

Na wiecu w Berwyn w Pensylwanii Melania Trump mówiła o republikańskim kandydacie jako gorącym patriocie, który zdecydował się na start w wyborach, gdyż martwi się losem milionów Amerykanów "pozostawionych w tyle" przez zglobalizowaną gospodarkę i zapomnianych przez polityków.

Donald Trump prowadzi kampanię w imieniu wszystkich tych, którzy uważają, że system jest w kryzysie. To nie jest zwykła kampania, to ruch społeczny, w którym ludzie czują się zainspirowani. Mój mąż wierzy w was i będzie fantastycznym prezydentem - powiedziała.

Melania, imigrantka ze Słowenii, opowiedziała o tym, jak przyjechała do USA, o swojej karierze modelki w Nowym Jorku i otrzymaniu amerykańskiego obywatelstwa.

To był wielki przywilej - powiedziała o przyznaniu jej amerykańskiego paszportu. Nikt nie ceni sobie obywatelstwa USA bardziej niż ja - dodała. Mówiła, że w dzieciństwie była pod wrażeniem prezydenta Ronalda Reagana i zawsze uważała Amerykę za wymarzony kraj wolności.

Zebrani na wiecu słuchacze entuzjastycznie przyjmowali jej wygłaszane z cudzoziemskim akcentem przemówienie. Skandowali: "Trump, Trump!" i "U-S-A, U-S-A!".

Pensylwania, gdzie odbywał się więc, to jeden ze stanów "wahających się", gdzie szanse kandydatów obu partii są zwykle wyrównane. Na razie prowadzi tam w sondażach Hillary Clinton, ale jej przewaga stopniała wyraźnie po wznowieniu śledztwa w sprawie używania przez nią prywatnego serwera mailowego do służbowej korespondencji w Departamencie Stanu. Podobnie dzieje się w innych stanach.

Na wiecu w Berwyn Melania Trump powiedziała, że ewentualna rola Pierwszej Damy będzie dla niej "wielkim zaszczytem". Jako żona prezydenta - kontynuowała - będzie "rzeczniczką kobiet i dzieci". Przypomniała, że sama jest matką 10-letniego Barrona, dla którego - jak powiedziała - "błogosławieństwem jest to, że żyje w kraju wolności".

Część swego wystąpienia poświęciła rozważaniom na temat internetowych mediów społecznościowych. Powiedziała, że mają także "swoje złe strony", bo stały się platformą, gdzie pojawiają się "podłe słowa, a nawet kłamstwa". Nasza kultura popularna stała się (zbyt) brutalna dla naszych dzieci - powiedziała, przypominając przypadki psychicznego znęcania się nad niektórymi nastolatkami przez ich rówieśników w mediach społecznościowych.

Obserwatorzy oceniają, że Melania Trump wypadła bardzo dobrze, przemawiała z pasją, a jej uroda stanowi niewątpliwy atut jej męża jako kandydata. Niektórzy porównują ją nawet do Jacqueline Kennedy, pięknej i eleganckiej żony prezydenta Johna Kennedy'ego.

Równie dobrze przyjęto wystąpienie Melanii na konwencji w Cleveland, ale okazało się, że tekst jej przemówienia był plagiatem z mowy pierwszej damy, Michelle Obamy. Małżonka Trumpa rzadko pojawiała się potem publicznie i nie wygłaszała przemówień.

Na początku października udzieliła wywiadu telewizyjnego, w którym broniła męża przed zarzutami napastowania seksualnego wysuniętymi przez 11 kobiet. Powiedziała, że wierzy w jego zapewnienia, iż oskarżycielki kłamią. Wypowiedzi Trumpa z nagrania jego rozmów z ekipą telewizji i w programie radiowym, gdzie chełpił się, że kobiety "pozwolą mu na wszystko, bo jest gwiazdą", zbyła, mówiąc, że było to "takie chłopięce gadanie".

Nagrania i większość zarzutów kobiet dotyczą okresu, kiedy Melania była już żoną Trumpa.

(az)