​Na trzy dni przed wyborami prezydenckimi sztaby Hillary Clinton i Donalda Trumpa robią wszystko, by przechylić szalę na korzyść swojego kandydata. Tym bardziej, że według ostatnich sondaży - przewaga kandydatki Demokratów nad kandydatem Republikanów mieści się w granicach błędu statystycznego. Kampania zaktywizowała zwykłych Amerykanów. Niektórzy w dzień wyborów chcą zamanifestować na kogo głosują.

​Na trzy dni przed wyborami prezydenckimi sztaby Hillary Clinton i Donalda Trumpa robią wszystko, by przechylić szalę na korzyść swojego kandydata. Tym bardziej, że według ostatnich sondaży - przewaga kandydatki Demokratów nad kandydatem Republikanów mieści się w granicach błędu statystycznego. Kampania zaktywizowała zwykłych Amerykanów. Niektórzy w dzień wyborów chcą zamanifestować na kogo głosują.
Kandydaci na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donald Trump i Hillary Clinton /JIM LO SCALZO /PAP/EPA

Przykładowo kobiety popierające Hillary Clinton zamierzają ustawiać się w lokalach wyborczych w garniturach, czyli w strojach charakterystycznych dla kandydatki Demokratów. Na Facebooku utworzyła się nawet prywatna grupa, która skupia już ponad 400 tysięcy osób.

"Wall Street Journal" pisze, że jedynym problem jest sam garnitur, ponieważ większość Amerykanek nie ma go obecnie w szafie. Tak wynika z badań. Ale przecież to nie problem kupić.

Zwolennicy Donalda Trumpa też zamierzają pokazać swoje poparcie. Na części konserwatywnych blogów popierający go, zachęcają siebie nawzajem, by do lokali wyborczych ubrać się na głosowanie na czerwono czyli w kolorze Republikanów. Miałby to być sygnał, że zwolenników Trumpa jest naprawdę dużo.

(az)