"Gdy ja będę rządzić przez kolejne cztery lata, nikt mną z tylnego siedzenia sterować nie będzie" - oświadczyła Ewa Kopacz, nawiązując do swojej wyborczej rywalki - Beaty Szydło. "Poza tym skład mojego rządu będzie zależał od większości parlamentarnej a nie od humorów prezesa" - podkreśliła szefowa Platformy Obywatelskiej.

 "Gdy ja będę rządzić przez kolejne cztery lata, nikt mną z tylnego siedzenia sterować nie będzie" - oświadczyła Ewa Kopacz, nawiązując do swojej wyborczej rywalki - Beaty Szydło. "Poza tym skład mojego rządu będzie zależał od większości parlamentarnej a nie od humorów prezesa" - podkreśliła szefowa Platformy Obywatelskiej.
Ewa Kopacz /Radek Pietruszka /PAP

Ewa Kopacz była pytana przez dziennikarzy, czy jest skłonna spotkać się na debacie z Beatą Szydło z Prawa i Sprawiedliwości. Szefowa rzadu odparła, że nigdy nie uciekała od takiej rozmowy. Przypomniała, że według dawnych zwyczajów szefowie partii opozycyjnych i rządzącej spotykali się podczas debat, przedstawiając swoje realne programy. "Ale jeśli rzeczywiście prezes Kaczyński dzisiaj nie chce, chowa się za plecami Beaty Szydło, to ja już kilka razy powtórzyłam: będę debatować z Beatą Szydło, skoro nie chce debatować ze mną prezes" - stwierdziła.

Dziennikarze pytali premier również o wypowiedzi Beaty Szydło, która oskarża ją o histeryczne reakcje. Pani Beata Szydło zamiast przedstawiać swój program, bardzo systematycznie robi sobie wycieczki w stosunku do mojej osoby - oceniła Ewa Kopacz. Ja wyznaję inną zasadę: cieszę się, że kobiety są w polityce, ale też cieszę się, że te kobiety, które są w polityce, przedstawiają realny program rządzenia - dodała.

(mn)