„Uczciwie przyznaję, że nie jestem zawodowym politykiem, ale myślę, że moi wyborcy mają dość zawodowych polityków” – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kandydująca w wyborach parlamentarnych córka generała Władysława Andersa. „Chciałabym tylko dopisać ostatni rozdział do życiorysu ojca” – dodaje Anna Maria Anders.

„Uczciwie przyznaję, że nie jestem zawodowym politykiem, ale myślę, że moi wyborcy mają dość zawodowych polityków” – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kandydująca w wyborach parlamentarnych córka generała Władysława Andersa. „Chciałabym tylko dopisać ostatni rozdział do życiorysu ojca” – dodaje Anna Maria Anders.
Anna Maria Anders /PAP/Jacek Turczyk /PAP

W moim życiu niewiele się zmieni i chociażby nawet senator Anders brzmiało imponująco, to proszę mi wierzyć, ja nie o to zabiegam - mówi "Rzeczpospolitej" Anna Maria Anders. Chciałabym zaangażować się w powrót do Polski jak największej liczby Polaków wywiezionych na Syberię, na Wschód, którzy dotychczas nie bardzo mogli wrócić. To byłby jakiś symbol, w końcu mojemu ojcu nie udało się ze Związku Sowieckiego zabrać wszystkich - tłumaczy.

Ojciec od zawsze kładł wielki nacisk na młodzież, na szansę edukacyjną dla nich. Ja nie jestem profesorem, nie jestem intelektualistką, ale zależy mi na tym, by młodzież była wychowana w poczuciu dumy z własnego kraju - podkreśla Anna Maria Anders w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Wybory parlamentarne odbędą się 25 października.

W weekendowej "Rzeczpospolitej" także:

- Koń trojański w Europie

- Koniec Niemiec, jakie znamy

(mn)