W ciągu czterech lat zebrali się na stu posiedzeniach. Przez ten czas uchwalili ponad dziewięćset ustaw. Dziś żegnają się z poselskimi ławami, bo to już ostatnie przed wyborami posiedzenie Sejmu. Co odróżnia kończącą się szóstą kadencję od poprzednich? Przede wszystkim to, że w czasie tej kadencji odeszło z Sejmu najwięcej, bo aż 60 z 460 posłów. I to nie tylko w wyniku katastrofy smoleńskiej, ale i wyborów samorządowych.

Osobliwością było też natychmiastowe zniknięcie z mównic np. panów Chlebowskiego i Drzewieckiego - dokładnie dwa lata temu, z dnia na dzień. Później - już nie z powodu afery hazardowej, ale przez niewyparzony język - zniknął też Robert Węgrzyn. Wszyscy do dziś są posłami, ale trudno ich w Sejmie spotkać.

Przepadła też najbardziej uniwersalna spośród polityków - Joanna Kluzik-Rostkowska, która swoje poglądy mieściła i w PiS, i w PJN, a teraz w Platformie. A wszystko to w ciągu kilku miesięcy.

Podupadły także inne gwiazdy parlamentaryzmu, niektóre w kuriozalny sposób. Tu chodzi o dystrybucję władzy w Polsce. Chodzi oczywiście o Ludwika Dorna, który w Sejmie pojawił się swego czasu w wyraźnej niedyspozycji.

I właśnie dystrybucją władzy w Polsce zajmą się teraz obywatele. 9 października.