Będę proponował zarówno prezydentowi, jak i wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, by do końca polskiej prezydencji w Unii Europejskiej nie zmieniać składu rządu - powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika "Polityka". Tusk zapowiedział, że "u progu nowego roku" wspólnie z Pawlakiem zaproponuje "głęboką rekonstrukcję rządu". Pawlak pozytywnie odniósł się do pomysłu.

Odnosząc się do kwestii tworzenia koalicji Tusk stwierdził, że większość jednego głosu wystarczy, aby stworzyć rząd i w tej konstelacji, z jaką mamy do czynienia teraz, tworzenie nowej koalicji i rządu wydaje się mało prawdopodobne.

Premier ujawnił też, jakich zmian w rządzie możemy się spodziewać. Sporo zależy od aspiracji poszczególnych osób. Z mojej strony będzie to głównie ocena kwalifikacji i przydatności, ale ona nie musi się do końca sprawdzić, bo także koalicjant będzie miał tu coś do powiedzenia. Z całą pewnością czołówka to Ewa Kopacz, Elżbieta Bieńkowska, Jacek Rostowski i Radosław Sikorski. Bardzo wysoko cenię Michała Boniego. Dobrze zaczął Tomasz Siemoniak jako szef MON, Jerzy Miller wykonał kawał gigantycznej pracy, ale myślę o zmianie struktury tego resortu, niedoceniona została Barbara Kudrycka, która skutecznie wprowadzała konieczne zmiany - mówił.

Co ciekawe, największe możliwości współpracy w nowym Sejmie Tusk widzi w odniesieniu do partii Janusza Palikota, która w wyborach zdobyła 10 procent głosów: Nie ukrywam, że najwięcej szans na współpracę nad konkretnymi ustawami, na przykład deregulacyjnymi, dostrzegam właśnie w Ruchu Palikota. Z kolei o "przeciąganiu" do Platformy posłów SLD powiedział: Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby dobierania partnerów, którzy ewentualnie będą opuszczać swoje kluby, bo taki proces zawsze istnieje, zwłaszcza gdy idzie o tworzenie rządu.

Mówiąc o polityce nowego rządu, Tusk stwierdził: Nie dam się skłonić do zmiany mojego sposobu myślenia o polityce, o tym, co w Polsce jest ważne. Za granicą nikt nie ma wątpliwości, kto w Polsce prezentuje umiarkowany, reformatorski, liberalny w gospodarce kierunek. Tylko w Polsce nie wszyscy doceniają, że to my stwarzamy optymalne warunki do rozsądnego reformowania kraju, czyli dajemy poczucie elementarnego ładu, stabilności, przewidywalności. To jest podstawowy warunek, aby iść do przodu. Wierzę, że byliśmy i będziemy dobrym rządem na trudne czasy. (...) Nie jest prawdą, że w kryzysie, którego skali i skutków nikt nie zna, możemy sobie pozwolić na zbyt kosztowne reformy, które przyniosą oszczędności w odległej przyszłości. Kiedy nadciąga kolejny sztorm, musimy szukać takich rozwiązań, które zabezpieczą naszą łódź przed groźnymi wstrząsami. To jest najważniejszy cel.

Pawlak jest "za"

Pomysł odłożenia do nowego roku zmian w rządzie popiera wicepremier i szef PSL Waldemar Pawlak. Jak poinformował, o tej sprawie rozmawiał z premierem na poniedziałkowym spotkaniu dotyczącym nowej koalicji rządowej.

Ponieważ przy ostatnich wyborach mieliśmy potwierdzenie zaufania dla obecnego rządu, więc na czas prowadzenia prezydencji nie ma powodu robić zamieszania. Będziemy mieli parę miesięcy na spokojne przygotowanie, przemyślenie nowej struktury - powiedział Pawlak dziennikarzom w Sejmie.

To konstytucyjnie możliwe, choć skomplikowane

Rządowe roszady Tuska są wykonalne, choć oznaczają pewne komplikacje. Konstytucja wymusza na odchodzącym rządzie szybkie podanie się do dymisji, na prezydencie - powołanie nowego premiera, a na nim - przedstawienie exposé i składu nowego gabinetu. Tyle że całość można oczywiście przeprowadzić tak, by nowy skład był dokładnie taki jak stary. Właśnie ten nowy-stary rząd zostałby zaprzysiężony i dokończył prezydencję. A wraz z nastaniem roku 2012 - jak zapowiada Tusk - doszłoby do wielkiej rządowej rekonstrukcji.