Rząd ma powstać już 22 listopada, ale przed jego powołaniem zmian w strukturze gabinetu raczej nie będzie. Może się okazać, że reorganizacja niektórych resortów, będzie wymagać zmiany przepisów - informuje "Rzeczpospolita".

Jeszcze przed wyborami premier Donald Tusk zapowiedział zmiany w strukturze resortów - podzielenie MSWiA, utworzenie Ministerstwa Cyfryzacji, przekształcenie Ministerstwa Infrastruktury w resort transportu oraz połączenie resortów, które obecnie zajmują się energetyką i środowiskiem. To miały być pierwsze decyzje po wygranych przez PO wyborach.

Jak mówi szef klubu PSL Stanisław Żelichowski, "w tej chwili to nierealne". Takie zmiany trzeba dobrze przygotować. Reforma jest potrzebna, ale można ją było brać pod uwagę, gdy premier zamierzał nowy gabinet powołać w styczniu, teraz jest na to za mało czasu - ocenia.

Myślę, że premier przygotuje te zmiany koncepcyjnie. Powie o nich w expose, ale konkretne kroki będą podejmować powołani ministrowie, bo trudno, żeby wszystko przeprowadzał sam szef rządu - mówi wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska.

Zdaniem polityków PO, żeby podzielić MSWiA czy resort infrastruktury wystarczy zmienić odpowiednie rozporządzenia. Ale już utworzenie nowego Ministerstwa Cyfryzacji czy wyłączenie z Ministerstwa Gospodarki energetyki i połączenie jej ze środowiskiem wymaga nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej.

A do powołania rządu przewidziane jest tylko jedno inauguracyjne posiedzenie Sejmu 8 listopada, na którym zostaną wybrane władze parlamentu. Zwoływanie posiedzenia w kolejnym tygodniu, by za jednym zamachem odbyć trzy czytania nowelizacji przepisów, zostałoby odebrane przez opozycję jako rozwiązanie siłowe - mówi jeden z polityków PO.