Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia złamania Kodeksu wyborczego przez Komitet Wyborczy PO. Chodzi o emisję spotów "Polska w budowie" przed formalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej. Platforma przekonuje, że wszystko odbyło się w zgodzie z Kodeksem wyborczym.

W poniedziałek prokurator wszczął śledztwo w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa polegającego na przedwczesnym wydatkowaniu środków finansowych Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej z naruszeniem zasad Kodeksu Wyborczego - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej zdaniem, jest "mało prawdopodobne, by postępowanie dobiegło końca przed wyborami": Dopiero rozpoczynają się przesłuchania świadków. Za złamanie Kodeksu wyborczego w tym punkcie (art. 105 mówi, że agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez właściwy organ zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego) grozi kara grzywny od 1 do 100 tysięcy złotych.

Do informacji o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę odniósł się rzecznik klubu PO Paweł Olszewski: Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszystko, co wówczas zrobiliśmy, było w zgodzie z Kodeksem wyborczym. W przeciwieństwie do innych partii politycznych. Cała ta niby-informacyjna akcja PiS z billboardami "Premier Kaczyński" była bowiem absolutnym złamaniem Kodeksu wyborczego. Dodał jednak, że rolą prokuratury jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości: Prokuratura podjęła taką decyzję, będzie sprawę wyjaśniała, ale nie mam żadnych obaw o wynik.

5 sierpnia przed południem Platforma Obywatelska zorganizowała konferencję prasową, podczas której zaprezentowano m.in. spoty telewizyjne. Stało się to, zanim PO złożyła w PKW wymagane zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego. Politycy PiS i SLD zwrócili się w tej sprawie do Państwowej Komisji Wyborczej, która zażądała od PO wyjaśnień, a następnie przekazała sprawę prokuraturze. Ta badała dotąd, czy wszcząć śledztwo, czy też tego odmówić. Wszczęcie postępowania oznacza, że według prokuratury istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.

W sierpniu zarzuty PKW odpierał szef sztabu wyborczego PO Jacek Protasiewicz. Tłumaczył, że PKW w lipcu przyjęła stanowisko, z którego wynika, że pomiędzy rozpisaniem wyborów, a zarejestrowaniem komitetu wyborczego można prowadzić działania, które mają charakter agitacji wyborczej, o ile koncentrują się one na propagowaniu własnego programu. Poza tym, według niego, spoty "Polska w budowie" w tamtym okresie nie zawierały żadnych elementów nawołujących do głosowania, ani nie przedstawiały żadnego kandydata. Protasiewicz mówił, że spoty "były jedynie relacją z realizacji założeń programowych PO w mijającej kadencji". Podkreślał, też, że emisja spotów w telewizji nastąpiła dopiero w dniu, w którym komitet wyborczy PO został zarejestrowany, czyli w poniedziałek 8 sierpnia: O godzinie 16 PKW podjęła uchwałę o rejestracji naszego komitetu, o godzinie 17 wydane zostały dokumenty, a emisja nastąpiła w bloku informacyjnym około 19.