37-43 procent. Na tyle mógłby liczyć Łukaszenka, gdyby nie fałszerstwa wyborcze - stwierdził były szef polskiej dyplomacji Adam Rotfeld w programie "Fakty po Faktach" w TVN24. Wiem z zaufanych źródeł, że Łukaszenko nie wygrałby w pierwszej turze, gdyby nie sfałszowano wyników - podkreślił. Oficjalnie Łukaszenko wygrał wybory z blisko 80-procentowym poparciem.

Rotfeld zastrzegł, że nie może ujawnić nazwisk swoich informatorów, ale są to źródła miarodajne.

Łukaszenko wygrałby, ale nie z takim wynikiem i nie w pierwszej turze. To tłumaczy jego gniew i desperację, żeby się utrzymać u władzy. Naraża na szwank swoją pozycję i możliwość porozumienia się ze światem zewnętrznym - uważa Rotfeld.

Według niego, gdyby białoruski prezydent faktycznie wygrał z poparciem na poziomie 80 procent, znaczyłoby to, że jest kochany przez naród i może pozwolić sobie na reformy i dalszy rozwój. Ale - zdaniem Rotfelda - nie robi tego, bo musiał sfałszować wybory, żeby wygrać. Nie jest jedynym i uprawnionym władcą, więc może rządzić tylko strachem i terrorem - dodał były szef MSZ.

tvn24.pl