"Nie będziemy robić za giermka Grzegorza Schetyny. My do Koalicji Europejskiej się nie wybieramy, bo mamy inny pomysł na Polskę" - stwierdził lider Lewicy Razem Adrian Zandberg w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". Ocenił, że "sporo sensownych osób dało się omamić Schetynie, że ta koalicja od Sasa do lasa to świetny pomysł", a "dziś już widać, że to po prostu nie działa".

W wywiadzie dla "DGP" Zandberg przyznał, że Lewica Razem walczy o to, by wprowadzić do Parlamentu Europejskiego lewicowych posłów.

Część sondaży plasuje nas powyżej progu wyborczego, część poniżej. Potrzebujemy każdego lewicowego głosu, by ten próg sforsować - podkreślił.

Jak dodał, Lewica Razem walczy o kilka mandatów, bo nie ma "imperialnych wizji".

Nie będę opowiadać bajek, że zdobędziemy większość. Myślę natomiast, że po czterech latach Sejmu zdominowanego przez różne barwy prawicy i centroprawicy wielu Polaków czuje, że - choćby dla równowagi - lewicowy głos powinien być bardziej słyszalny - stwierdził.

Pytany, czy nie żałuje, że nie dogadał się ws. wyborczej koalicji z Robertem Biedroniem, SLD czy Koalicją Europejską, Zandberg odparł: Jesteśmy otwarci na wspólną listę z tymi, którzy chcą budować lewicę.

Nie będziemy robić za giermka Grzegorza Schetyny. My do Koalicji Europejskiej się nie wybieramy, bo mamy inny pomysł na Polskę - oświadczył.

Zdaniem Zandberga, "sporo sensownych osób dało się omamić Schetynie, że ta koalicja od Sasa do lasa to świetny pomysł".

Dziś już widać, że to po prostu nie działa. Gdyby zsumować poparcie partii, które weszły do Koalicji Europejskiej, to całość powinna być już ze dwa okrążenia przed PiS. Tymczasem jest odwrotnie - KE ewidentnie przegrywa z PiS - zaznaczył lider Lewicy Razem.

Schetyna zaprosił na swój statek ludzi, którzy często nie mają ze sobą nic wspólnego. Jeśli ktoś zechce zrobić coś prospołecznego, zablokują go neoliberałowie. A jeśli coś progresywnego, zablokują go konserwatyści - mówił.

Jak ocenił, efekt jest taki, że "koalicja niby jest, ale energii w niej nie ma".

W odniesieniu do Roberta Biedronia Adrian Zandberg podkreślił zaś, że to "był jego wybór, by nie budować lewicy, tylko szyld pod wyborców liberalnych".