Rosjanie zwożą zwłoki ludzi do jednego z supermarketów w Mariupolu - poinformował w niedzielę Petro Andriuszczenko, doradca mera tego okupowanego przez siły rosyjskie miasta. Opublikował zdjęcie przedstawiające ciała leżące przy sklepowych kasach.

"Mariupol. Kolejne straszne odkrycia" - pisze w komunikatorze Telegram doradca mera. Informuje, że w jednym z supermarketów Rosjanie urządzili "składowisko zwłok".

"Rosjanie zwożą tam ciała ofiar, które zostały wymyte z grobów podczas próby przywrócenia dostaw wody (...). Po prostu zwożą (je tam) jak śmieci" - relacjonuje Andriuszczenko i publikuje zdjęcie ciał leżących na podłodze przy sklepowych kasach.

"Zdjęcie jest nowe. To naoczna demonstracja barbarzyństwa i ryzyka epidemii" - podkreśla.

Według doradcy mera brakuje ludzi, którzy mogliby pracować przy pochówkach. W Moskwie - jak dodaje - ruszyła rekrutacja patologów.

Mariupol pod rosyjską okupacją

Mariupol został  całkowicie zniszczony i przejęty przez Rosjan. Ci wprowadzili specjalne zasady, zarówno życia  w mieście, jak i wjazdy i wyjazdu.

Mieszkańcy muszą mieć specjalne przepustki wydane przez Rosjan. W 11 miejscowościach w obwodzie donieckim działają rosyjskie punkty filtracyjne.

Biełsat, powołując się na informacje doradcy mera Mariupola, pisał, że Rosjanie próbują zaopatrzyć miasto w wodę. "Woda w mieście się pojawiła. Niestety nie w kranach. A to może spowodować zagrożenie epidemiologiczne" - cytuje Biełsat doradcę mera miasta. WHO już wcześniej alarmowało, że brak bieżącej wody może spowodować wybuch epidemii. 

Dzieci, które zostały w mieście nie będą miały także wakacji. Nauka ma trwać do 1 września i będzie służyła przyspieszonej rusyfikacji.

Do Mariupola przywieziono wielki samochód z telebimem, na którym jest puszczana rosyjska telewizja i propaganda. Trochę wygląda to, jak obraz z II wojny światowej - opowiada Mateusz Lachowski, dokumentalista i dziennikarz akredytowany przy ukraińskiej armii, który jest teraz na wschodzie Ukrainy. W rozmowie z radiem RMF24 opowiada, że miasto jest zrównane z ziemią.

Ostatnio rozmawiałem - parę dni temu - z Ukrainką, która uciekła z Mariupola, którą poznałem jeszcze na samym początku wizyty w Kijowie. Ona przyjechała z powrotem do Ukrainy z Polski, żeby spróbować zobaczyć, gdzie tutaj może sobie jakoś życie ułożyć, razem ze swoim synkiem. Rozmawialiśmy o tym. Pokazywała mi zdjęcia z Mariupola. To jest niewyobrażalne. Ja widziałem tutaj dużo gruzów. Te wszystkie miejscowości pod Kijowem, ale Mariupol jest po prostu zrównany z ziemią - relacjonował, rozmawiając z Krzysztofem Urbaniakiem.