Żona dowódcy pułku Azow Kateryna Prokopenko powiedziała, że żołnierze pułku Azow, którzy są przetrzymywani w rosyjskiej niewoli, nie są torturowani i przebywają „w zadowalających warunkach”. Kobieta mogła przez chwilę porozmawiać ze swoim mężem.

Ukraińscy żołnierze pułku Azow, którzy przez prawie 3 miesiące bronili Mariupola i zakładów Azowstal w tym mieście, po oblężeniu wojsk rosyjskich trafili do niewoli. Wśród nich jest dowódca Denis Prokopenko.

Jego żona Kateryna w ostatnich dniach rozmawiała ze swoim mężem przez telefon. Denis przekazał jej, że są przetrzymywani w zadowalających warunkach i nie jest wobec nich stosowana przemoc. Powiedział, że z nim wszystko w porządku. Słyszałam z innych źródeł, że warunki są bardziej, lub mniej zadowalające - ­powiedziała kobieta w wypowiedzi dla brytyjskiego Guardiana. Kateryna nie jest jednak pewna, czy jej mąż mógł swobodnie rozmawiać i czy nie był do tego zmuszony.

Nikt nie został przewieziony do Rosji

Większość obrońców Azowstalu trafiła do więzienia w Ołeniwce, wiosce w Donbasie kontrolowanej przez Rosjan. Ciężej ranni zostali przewiezieni do szpitala w Nowoazowsku, także kontrolowanym przez rosyjskie władze. Według wiedzy Kateryny, żaden z ukraińskich żołnierzy nie został do tej pory wywieziony do Rosji.

Otrzymują jedzenie i wodę. Przez ten krótki czas nie byli bici i torturowani. Co będzie dalej - nie wiemy, ale w tej chwili Czerwony Krzyż i ONZ kontrolują sytuację - stwierdziła Kataryna.

Rosjanie uważają, że pułk Azow to organizacja terrorystyczna i nacjonalistyczna. Pojawiły się spekulacje, że mogliby oni zostać wymienieni na rosyjskich więźniów politycznych, ale niektórzy przedstawiciele rosyjskiej władzy chcą, by Ukraińcy byli sądzeni za terroryzm.

Pułk Azow powstał w 2014 roku jako formacja ochotnicza, by walczyć z rosyjskimi wojskami na Krymie. Część żołnierzy i dowódców miała wtedy poglądy nacjonalistyczne i taki odniesienia były widoczne m.in. w symbolice. Z czasem formacja stała się regularną częścią ukraińskiej armii.