Rosyjska prywatna firma wojskowa, znana jako grupa Wagnera, werbuje na wojnę z Ukrainą najemników z antyrządowych milicji w Republice Środkowoafrykańskiej. Kilkudziesięciu z nich już zaginęło na froncie - powiadomił amerykański portal Daily Beast.

W lutym, gdy Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, około 200 rebeliantów ze środkowoafrykańskiego ugrupowania Unia dla Pokoju (UPC) udało się na szkolenie wojskowe do Moskwy. Następnie połowa z nich wróciła do swojego kraju, natomiast pozostałych wysłano w marcu na front. Żołnierze z Afryki, którzy przeżyli lub nie zostali uznani za zaginionych, od miesięcy nie otrzymują wynagrodzenia ani nie są w stanie się wyżywić - poinformował serwis za anonimowymi źródłami w antyrządowych środkowoafrykańskich bojówkach.

Sytuacja w Ukrainie jest straszna dla naszych żołnierzy. (...) Oni mówią, że zostali porzuceni przez (rosyjskich) dowódców i nikt się nimi nie zajmuje. (...) Wszyscy obawiają się o swoje życie. Powiedzieli nam, że nie mają nawet amunicji do dalszej walki. Niektórzy z nich nie byli widziani przez swoich kolegów od miesięcy. (...) Muszą okradać cywilów, żeby przetrwać na wojnie - relacjonowali rozmówcy Daily Beast.

"Być może nikt nigdy nie pozna prawdy"

Praca z Rosjanami jest bardzo trudna, ponieważ nie ufają żadnemu z nas. Często wożą nas ze sobą po kraju, nawet nie wyjaśniając, dokąd jedziemy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy w tajemniczy sposób zniknęło około 50 naszych kolegów. Nikt nie wie, gdzie się znajdują, a Rosjanie nie odpowiadają na pytania dotyczące miejsca ich pobytu. (...) Być może nikt nigdy nie pozna prawdy, bo (rosyjskie dowództwo) wszystko robi po kryjomu - dodało źródło Daily Beast.

W obawie przed podzieleniem losu zaginionych żołnierzy, grupę Wagnera opuściło dotychczas około 40 rebeliantów. Gdybyśmy nie odeszli, to pewnego dnia ktoś znowu mógłby powiedzieć, że (po prostu) zaginęliśmy. Z Rosjanami wszystko jest możliwe - dodał jeden z bojowników.

Wagnerowcy rekrutują m.in. więźniów

Grupa Wagnera to firma powiązana z prokremlowskim biznesmenem Jewgienijem Prigożynem, odpowiedzialnym m.in. za rekrutację więźniów na wojnę z Ukrainą. Od połowy grudnia 2021 roku wagnerowcy są objęci unijnymi sankcjami za tortury, egzekucje i zabójstwa m.in. w Libii, Syrii i Donbasie. O zbrodniach wagnerowców w Syrii informowała w Rosji niezależna "Nowaja Gazieta".

Jak poinformował wczoraj Bloomberg, administracja prezydenta USA Joe Bidena prowadzi konsultacje, czy uznać Grupę Wagnera za zagraniczną organizację terrorystyczną. Taka decyzja pozwoliłaby USA na wszczęcie postępowania karnego przeciwko grupie Wagnera i jej członkom, a także na przejęcie jej aktywów na całym świecie - twierdzi Bloomberg.

Podczas inwazji na Ukrainę grupa Wagnera stanowi jeden z najważniejszych komponentów rosyjskich sił na szczególnie trudnych odcinkach frontu, m.in. w obwodzie donieckim.

25 listopada ukraińskie media powiadomiły, że wagnerowcy zamordowali nieopodal Biłohoriwki w obwodzie ługańskim 19 zmobilizowanych żołnierzy z własnej armii, którzy odmawiali walki z przeciwnikiem.

Konflikt w RŚA

W Republice Środkowoafrykańskiej od 2013 roku trwa konflikt zbrojny. Wojna wybuchła, gdy koalicja głównie muzułmańskich rebeliantów Seleka obaliła ówczesnego prezydenta Francois Bozize, wywołując represje ze strony chrześcijańskich bojówek.

W ostatnich latach armia - wspierana przez siły pokojowe ONZ, wojska rosyjskie i rwandyjskie - walczyła z bojownikami starającymi się obalić prezydenta Faustina-Archange Touaderę, który w 2020 roku wygrał po raz drugi wybory.

W połowie listopada pojawiły się doniesienia, że w Ukrainie zginął student z Zambii, zwerbowany do walki przez rosyjskie wojska w zakładzie karnym. Dwa tygodnie później Prigożyn potwierdził, że 23-letni Zambijczyk należał do grupy Wagnera.