​Wywiad zagraniczny FSB, czyli tzw. Piąta Służba Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji, dostarczyła Kremlowi błędnych informacji dot. Ukrainy i to na ich podstawie Władimir Putin zdecydował się na inwazję - informuje portal śledczy "Ważne Historie". Według dziennikarzy, Rosjanie zlekceważyli zmiany w Ukrainie po Majdanie i opierali swoją wiedzę o kraju na relacjach uciekinierów z ekipy Wiktora Janukowycza.

Piąta Służba FSB to specjalny departament zajmujący się głównie krajami byłego Związku Radzieckiego. I to ludzie zatrudnieni w tej służbie odpowiadali za przekazywanie kierownictwu m.in. informacji o sytuacji w Ukrainie.

Na jej czele stoi Siergiej Biesiada. Na początku wojny pojawiły się informacje, że został on zatrzymany za to, że jego wywiad przekazywał błędne informacje na temat Ukrainy, jednak źródło "Ważnych Historii" twierdzi, że do tego nie doszło, gdyż takich osób "nie wsadza się do więzienia".  Inne niezależne media zajmujące się rosyjskimi służbami specjalnymi podają, że Biesiada został "demonstracyjnie" zwolniony z aresztu i przywrócony na stanowisko.

Jak mówią źródła w FSB, pracownicy Piątej Służby "źle interpretowali informacje, czasem fantazjowali, a kierownictwo chętnie w to wierzyło". Twierdzili na przykład, że regiony Ukrainy działają niezależnie od władz w Kijowie i wystarczy je tylko "popchnąć", to polecą do Rosji - mówi rozmówca "Ważnych Historii".

Dodatkowo, według informacji mediów Władimir Putin negatywnie podchodzi do informacji, które nie zgadzają się z jego punktem widzenia. Stopniowo przestano mu zgłaszać "nieprzyjemne" informacje. Kanał przekazywania informacji stał się jeszcze bardziej ograniczony po wybuchu pandemii, gdyż Putin zaczął się fizycznie dystansować i ograniczał kontakty. 

FSB zlekceważyła Ukrainę

Jeden z oficerów FSB mówi, że w Piątej Służbie nie było w ogóle profesjonalistów. Zdarzało się, że pracownicy zajmujący się konkretnymi krajami nie rozpoznawali nawet nazwisk głównych urzędników. Koledzy z FSB ironicznie nazywają ich "sprzedawcami powietrza". 

Dziennikarze wskazują, że Ukraina w ogóle nie była traktowana poważnie przez FSB. Rosyjskie władze i służby patrzyły na kraj jak na swoją prowincję. Wszystko postawiono na (Wiktora) Janukowycza i nikt nie zwrócił uwagi na to, że do 2013 roku prawie cała Ukraina znienawidziła go za korupcję i głupotę. Jego obalenie i ucieczka były dla kierownictwa zaskoczeniem - mówi były oficer FSB.

Sytuacja w FSB nie zmieniła się nawet po wydarzeniach na Majdanie, co było m.in. efektem zwycięstw separatystów wspieranych przez Rosjan na wschodzie Ukrainy, co stwarzało wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą. Po drugie służby uzyskały wielu informatorów w postaci uciekinierów: byłych funkcjonariuszy służb, polityków czy biznesmenów z ekipy Janukowycza.

Funkcjonariusze FSB wskazują, że uciekinierzy "karmili" kierownictwo wywiadu "swoimi fantazjami", by zaznaczyć swoją pozycję oraz zdobyć pieniądze, jakie służba przekazywała informatorom. Poza tym zależało im na powrocie na lukratywne stanowiska w Ukrainie, stąd chcieli zachęcić Rosję do interwencji. Oprócz tego, jak wskazuje były oficer FSB, uciekinierzy żyli realiami 2014 roku i nie rozumieli, że w ciągu ośmiu lat w Ukrainie doszło do licznych zmian.

Według dziennikarza Bellingcat Christo Grozewa, na początku kwietnia przeprowadzono "czystkę" w Piątej Służbie. Zwolniono lub aresztowano ok. 150 funkcjonariuszy.

Według dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan, rosyjski wywiad wojskowy GRU zastąpił FSB w roli głównej struktury wywiadowczej odpowiedzialnej za koordynowanie inwazji na Ukrainę.