Bojownicy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego poinformowali o kolejnej próbie wtargnięcia na terytorium rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego. Opublikowali nagranie, na którym zapewniają, że "już wkrótce pojawią się na przedmieściach Szebiekina".

Walczący po stronie Ukrainy Rosyjski Korpus Ochotniczy udostępnił nagranie, na którym jego członkowie twierdzą, że znajdują się na granicy rosyjsko-ukraińskiej, "a już wkrótce pojawią się na przedmieściach Szebiekina (miasto w obwodzie biełgorodzkim, przy granicy z Ukrainą - przyp. red.)".

Inna formacja stojąca po stronie Ukraińców - Legion Wolność Rosji - również zapowiedziała próbę wtargnięcia na terytorium Rosji.

My, Legion Wolność Rosji, jesteśmy teraz blisko granicy naszej ojczyzny. Już wkrótce ponownie znajdziemy się na terytorium Rosji, aby przynieść wolność i pokój. Grajworon to dopiero początek. Z powodu tchórzostwa wojskowych szakali Putina zdobyliśmy wiele trofeów, dzięki czemu będziemy mogli lepiej uzbroić naszych kolegów - mówi jeden z partyzantów na nagraniu udostępnionym na platformie Telescope.

Zamierzamy wyzwolić całą Rosję, od Biełgorodu po Władywostok, aby biało-niebiesko-biała flaga wolności mogła zostać podniesiona w Moskwie - pada w filmie stwierdzenie.

Według telegramowego kanału Baza, w czwartek rano, przy wsparciu czołgów, dokonano ataku na przejście graniczne Szebiekino. Atak został odparty.

Legion Wolności Rosji poinformował jednak, że partyzantom z tej formacji udało się zniszczyć radziecki moździerz samobieżny kalibru 240 mm 2S4 Tulipan i ciężarówkę z amunicją. Zdjęcia zniszczonego sprzętu zamieszczono na telegramowym kanale grupy. Nie wiadomo jednak, kiedy je zrobiono.

Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow przekazał, że Szebiekino było minionej nocy "pod nieustannym ostrzałem". Jego zdaniem, rannych zostało osiem osób.

Ostrzały były kontynuowane w kolejnych godzinach. Gładkow poinformował, że uszkodzone zostały m.in. budynki akademika i lokalnej administracji.

Mieszkańcy Szebiekina od wczesnych godzin porannych opuszczają miasto. Władze utworzyły specjalną infolinię, ale mieszkańcy skarżą się, że nie mogą się dodzwonić.

Przed południem do informacji o wtargnięciu partyzantów na terytorium Federacji Rosyjskiej odniósł się rosyjski resort obrony. W komunikacie, cytowanym przez agencję Interfax, przekazano, że wojsko "odparło trzy ukraińskie ataki w obwodzie biełgorodzkim".

"Ok. godz. 3:00 po intensywnym ostrzale ukraińskie formacje w sile do dwóch kompanii piechoty zmotoryzowanej wzmocnionej czołgami podjęły próbę wtargnięcia na terytorium Rosji w pobliżu miejscowości Nowaja Tawołżanka i przejścia granicznego Szebiekino" - napisano.

Resort obrony dodał, że nie dopuszczono do naruszenia granicy państwowej, a "ponad 30 dywersantów i ich sprzęt zniszczono na terytorium przygranicznym z Ukrainą".

Seria wtargnięć na terytorium Rosji

Na początku marca rosyjskie władze poinformowały, że "ukraińska grupa sabotażowa" przeniknęła do przygranicznych miejscowości Lubeczany i Suszany w obwodzie briańskim. Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał incydent "atakiem terrorystycznym". Odpowiedzialność za wtargnięcie na terytorium Rosji wziął Rosyjski Korpus Ochotniczy, który walczy po stronie Ukrainy. Ukraińskie władze zaprzeczyły, by miały jakikolwiek udział w operacji.

Do kolejnego incydentu doszło 22 maja. Władze obwodu biełgorodzkiego poinformowały, że na ich terytorium wkroczyła "grupa sabotażowo-rozpoznawcza Sił Zbrojnych Ukrainy". Do walk doszło we wsiach Głotowo, Kozinka i Gora-Podoł. Następnego dnia rosyjski resort obrony poinformował, że rosyjskie wojsko "zablokowało i pokonało ukraińskich dywersantów".

Odpowiedzialność za operację wziął na siebie nie tylko Rosyjski Korpus Ochotniczy, ale i Legion Wolność Rosji (ta formacja też walczy po stronie Ukrainy). Obie organizacje zaprzeczyły, by zostały pokonane przez siły rosyjskie.

Ukraińskie władze wówczas po raz kolejny zapewniły, że prowadzą działania wojenne tylko na swoim terytorium i nie atakują celów w Rosji.